- Nic – wzruszyłem ramionami. – Nie myślałaś nad tym żeby zmienić swoje życie? – wziąłem jedną kromkę do ręki i ugryzłem. Nie była taka zła. Czyli nadawała się nie tylko do robienia gały. – Zanim zaczniesz jęczeć – dziewczyna chciała zacząć użalać się nad sobą jednak jej przerwałem. Przełknąłem to co miałem w ustach. – Powiedz czy w ogóle chociaż raz próbowałaś? Jak nie lubię psów tak mogliby ci pomóc? Są programy ochrony? – milczała. – Nie wiem, może tobie się to po prostu spodobało? W końcu dawanie dupy jest dużo łatwiejsze niż nawet głupia praca w sklepie żeby spłacić długi – kto wie może gdybym też był babą dużo szybciej wyprowadziłbym się od rodziców i zamieszkał w Londynie? Zaśmiałem się w myślach sam z tego żartu. Nigdy nie zniżyłbym się do tego poziomu. - Ale nie, lepiej iść na łatwiznę – dziewczyna wycelowała dłonią prosto w mój policzek chcąc mnie uderzyć jednak złapałem jej nadgarstek tuż przed spotkaniem z moją twarzą. Dalej jadłem kręcąc przy tym głową z dezaprobatą.
- Nic o mnie nie wiesz – wycedziła przez zęby.
- Tak? A mi się wydaje, że wiem bardzo dużo – zaczęła się
wyrywać więc ją w końcu puściłem. Prawie upadła na podłogę. – Twoje obecne
życie bardzo ci pasuje skoro do tego małego łba nie przyszła ci myśl, żeby
jednak to gdzieś zgłosić. Nawet do opieki społecznej. Twoja szkoła też musi być
zajebista. A rodzice? Obstawiam, że mają w ciebie wyjebane – nic nie
powiedziała, więc uznałem, że przyznaje mi rację. – Zastanów się nad swoim
życiem – skończyłem jeść. – I posprzątaj tu – wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę
łazienki żeby się trochę ogarnąć. Szkoda mi było dziewczyny. Zwłaszcza tego, że
straciła jakiekolwiek ambicje i nadzieje, że z bagna, w którym się znalazła da
się wyjść tylko trzeba trochę pomyśleć i dobrze to rozegrać. Zadanie miała
ułatwione. Chciałem jej pomóc tylko jej malutki móżdżek nie pojmował moich
intencji.
Kiedy wyszedłem z łazienki wszystko było posprzątane. Nie
ukrywałem zdziwienia. Zrobiła to bez jęczenia i narzekania.
- Możesz brać się za ogarnięcie łazienki – kucnąłem przy
szafce, na której znajdował się zlew i wyciągnąłem „sprzęt”, który będzie
potrzebowała do wykonania zadania. – Ja idę popracować – z lodówki wyciągnąłem
energetyka i ruszyłem w stronę czegoś w rodzaju małego studia. Judo siedział
grzecznie przy otwartych drzwiach łazienki i obserwował zmagania dziewczyny z
kafelkami. Mały Cerber.
Trochę to trwało zanim przejrzałem i odpowiedziałem na
wszystkie maile. Byłem prawie pewien, że dziewczyna dawno skończyła sprzątać
jednak nie przyznała się do tego żeby móc się trochę poobijać. Niech się młoda
nacieszy chwilą spokoju. Spojrzałem na telefon leżący na biurku. Westchnąłem
głośno na myśl o ciężkiej rozmowie, którą musiałem w końcu przeprowadzić. Wybrałem
telefon do „przełożonego”.
- Halo? – usłyszałem jego głos w słuchawce.
- Problem jest ogólnie kurwa ten – wolną ręką podrapałem się
z tyłu głowy. Nie czekając na pytanie „o co chodzi” zacząłem ciągnąć dalej. – Klub
Richarda, wczoraj w nocy. Miałem tam kilka spraw do załatwienia – wiedziałem,
że pamiętał więc nawet nie czekałem na przytaknięcie. – Przytargałem ze sobą
dość spory problem i zdecydowanie potrzebuję pomocy w rozwiązaniu go bo to nie
takie proste jak myślałem. Przyjedziesz na chwilę? – usłyszałem tylko głośne
westchnienie i czekałem na odpowiedź.
<Zeno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz