wtorek, 26 lipca 2022

Od Isaaca - CD Seana/Do Rhysa

 Zakupy? Czy ja wyglądałem jak gosposia? Ewidentnie tak się czułem kiedy przyjaciel oświadczył mi, ze to on dzisiaj idzie 'na łowy', a ja mam grzecznie pełnić funkcje kury domowej, bo jeszcze trochę i wymrzemy z głodu. Fakt faktem pieniędzy nam nie brakowało, ale jako że obaj nie byliśmy idiotami staraliśmy się nie wydawać bóg wie jakich ogromnych sum, bo zaraz ktoś by nas namierzył i się dopierdolił. W dzień, do sklepów i tak dalej wychodziliśmy tylko w razie konieczności to również zachowując możliwie jak największa dyskrecję. Sean nie był aż tak nawiedzony pod tym względem co ja. Nie miał problemu z pokazywaniem twarzy, przedstawianiem się swoim imieniem i nazwiskiem i to nawet było bardziej logiczne. Każdy bardziej dociekliwy i tak wyniuchałby moje dane z domu dziecka, w którym się wychowywałem, jednak na szczęście w Londynie nie było aż tylu wykształconych ludzi, którzy mogliby się tego domyślić. 

Odkładając na chwilę elektryka stanąłem w łazience przed lustrem w celu związania włosów w luźny koczek. Na co dzień długie włosy były naprawdę mocno uciążliwe, dlatego możliwie starałem się je związywać kiedy szykował się jakiś krótki wypad na miasto. Wyszedłem jakieś 20 minut po Seanie, który swoją droga nawet nie powiedział co ma w palnąć. Fajnie, że wybiera się naszej blondyneczki tylko ciekawy jestem, czy zdaje sobie sprawę, że jako policjantka pewnie nie będzie łatwym łupem. Jeszcze się debil zakocha i będzie problem..

Idąc ciemnymi uliczkami z narzuconym na głowę czarnym kapturem co jakiś czas ciągnąłem kolejnego bucha pozostawiając za sobą jedynie gęsty, przyjemnie pachnący dym. Chociaż to była jedna z wyższych mocy olejków to moje płuca czuły się jak muskane bosymi stópkami Jezusa. Nawet nie czułem, że coś wciągam do swojego organizmu. W którymś momencie mijając jakieś sterty śmieci, worki i kartony - przystanąłem. Wydawało mi się, albo za jednym z kontenerów siedział człowiek? Albo to było ciało, ciężko stwierdzić skoro się nie ruszało i nie wydawało z siebie żadnych odgłosów. Cofnąłem się o krok albo dwa, bo moja ciekawość nie dawała mi spokoju. Okazało się, ze to truchło będące całe we krwi, która aż parowała - jeszcze żyło. Ukucnąłem więc przyglądając się chłopakowi, który nawet nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. 

-Kontaktujesz? - pomachałem mu przed oczami jakbym liczył na odpowiedź. Widziałem, ze jego średnice podążają za moją dłonią więc chyba docierało do niego to co mówiłem. - Kto Cię tak załatwił? - rzecz jasna nie odpowiedział. Nie wiem czy zachowywał milczenie celowo, czy po prostu z bólu nie był w stanie już mówić, ale nie zamierzałem wyciągać wiadomości z trupa. Mimo jego wyraźnych protestów podniosłem go z ziemi i przełożyłem sobie go pod ramię. - Nie kręć się, bo ujebie Ci fiuta, albo nos oderwę do końca. - warknąłem kiedy ten próbował resztek swoich sił by się uwolnić. Nie wiem nawet kiedy, ale po kilku minutach szamotania prawdopodobnie zemdlał z wycieńczenia, a ja spokojnie mogłem go zawlec do naszej 'pieczary' 

I taki chuj właśnie wyszedł z moich zakupów. Będziemy głodować. 

Obudził się jakoś i pierwsze co zrobił to dotknął swojego prowizorycznie umytego i opatrzonego nosa, który musiał fest napierdalać. Siedziałem sobie na fotelu przyglądając się nowej zdobyczy aż ta nie zrównała ze mną spojrzenia. 

- Będziesz żył? Nie wiem czy marnować na ciebie mój czas


<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz