wtorek, 26 lipca 2022

Od Hiddena - CD Setha, Harveya & Rhysa

 Tak, to był strzał - pomyślałem odwracając głowę dosłownie w sekundę w stronę, z  którego dochodził dźwięk. Przeklnąłem cicho wylatując na zewnątrz i wzrokiem szukając Rhysa, który prawdopodobnie był sprawcą tego co usłyszeliśmy. Pytanie nasuwało się tylko skąd miał broń i dlaczego strzelał. Miałem cichą nadzieję, że oprócz nas nikt nie dostał podobnej wiadomości od Maxa i byłem z Sethem jedynymi osobami, które miały interweniować. Jak się okazało zaraz po tym, gdy zbiegliśmy z tarasu kierując się w stronę lasu - bardzo mocno się myliłem, a kiedy zobaczyłem siedzącą na ziemi siostrę, jej chłopaka czule wpatrującego się w jej twarz i zakrwawionego, leżącego kawałek dalej Rhysa.... w głowie miałem już tylko najczarniejsze scenariusze. Razem z moim towarzyszem dobiegliśmy do nich, a ja od razu kucnąłem przy siostrze, która wydawała się być w dosyć lekkim szoku, bo tak jak zawsze była rozgadana i uśmiechnięta teraz nie mówiła kompletnie nic, a na wszystkie pytania po prostu kiwała głową. 

- O Hide....ty nawet...żyjesz.. - czarnowłosy zbierający się z ziemi mężczyzna zaśmiał się cicho wypluwając z ust krew, która zebrała się tam z powodu jego obrażeń. Harvey nieźle go załatwił trzeba to przyznać. I pomyśleć, że oni są rodzeństwem i nie miał żadnych skrupułów jeśli chodziło o Lukrecję. Widząc, że Luką ma się kto opiekować wstałem z miejsca i podszedłem do tego debila, który śmiał podnieść rękę na moją siostrę. Złapałem go za czuprynę upaćkaną krwią.

- Połamany bez przemieszczenia. - mruknął Seth stojący za mną i przyglądający się temu całemu zdarzeniu. Był mądry to było i widać i słychać, a taka osoba przyda się do naszego zwariowanego towarzystwa. Patrząc na to jakim spojrzeniem obdarowuje mnie Rhys złapałem za jego nos i ścisnąłem, a ten wydał z siebie tłumiony jęk z bólu.

- Nie pierdol, że boli.. - uśmiechnąłem się triumfalnie rzucając go ponownie na ziemie. No musiał się skręcać z bólu to trzeba przyznać, bo wyglądał tragicznie. Za chwilę, gdy wstałem, koło mnie stanął jego starszy brat i wpatrując się w niego z lekką pogardą, fuknął tylko coś pod nosem, co nie do końca zrozumiałem.

- Szybko się poskładałeś... - chłopak mojej siostry zwrócił się tym razem do, a w jego głosie wyczułem lekką troskę. - Harvey.

-Hidden. Moja regeneracja to droga przez mękę, więc nie wiem czy tak szybko. To jest Seth, moja świeżynka. - wskazałem na kumpla, a ten lekko zdziwiony przyjrzał mi się. No cóż nie mogłem przed nim dłużej ukrywać, że sprawy się mają.... jak się mają i jego obecność w Pangei jest niemalże konieczna. 

-Aha to w takim razie zostałem wciągnięty w to wszystko siłą i jeszcze nie zapytasz mnie o zdanie? - Seth prychnął z lekkim poirytowaniem. Praktycznie w tym samym wieku, a on pewnie czuł się traktowany jak mały brzdąc. - A może ja nie chce w tym uczestniczyć? - w tym momencie olałem Rhysa i podszedłem do niego. Z racji tego, że był odrobinkę niższy, pochyliłem się do przodu, by znajdować się dosłownie kilka centymetrów przed jego twarzą. Chwyciłem jego podbródek w dwa palce, by lekko go unieść i żeby chłopak zobaczył te iskierki ganiające się w moim spojrzeniu. 

-Spoko, dogadamy się. - cmoknąłem w powietrze po czym wyminąłem go kierując się z powrotem do willi. 

Harvey bardzo szybko poskładał Rhysa przy okazji krępując mu ręce z tyłu. Zawlekliśmy go do środka starając się przy tym nie upierdolić krwią żadnego dywanu i innych tego typu pierduł, bo nie wiem komu przyszło by za to odpowiadać, a Rhys już bardziej martwy nie będzie. 

-Co z nim zrobicie? - Seth usiadł obok mnie na kanapie kiedy zastanawiałem się jak z tego wszystkiego wybrnąć żeby to miało ręce i nogi. Spojrzałem na wszystkich tam zgromadzonych uświadamiając sobie, ze kiedy nie ma Zeno to ja musze wydać decyzje. On nawet pewnie nie chciał się zajmować tym knypkiem. Aż tak mu się w życiu nie nudziło...

- Nie wiem... - przeczesałem włosy dłonią i z tego co widziałem to nie tylko ja się o to martwię, bo Pan policjant za chwilę wykonał dokładnie ten sam gest. - Ej śmieciu, możemy pójść na układ. - zwróciłem się w końcu w jego stronę, a ten ledwo żyjąc podniósł na mnie swój pełen nienawiści wzrok. - Pozwolę Ci odejść, ale zawrzemy umowę. Ty nic nie gadasz w zamian za nasze milczenie. Zarówno my będziemy mieć przejebane jak coś powiesz i ty. Jeśli złamiesz ten układ osobiście wpakuję Ci kulkę w głowę, czaisz? - ukucnąłem przed nim czekając na jakąkolwiek odpowiedź. - Szybciej, bo nie mam całego dnia. - kopnąłem go lekko w nogę przez co ten syknął z bólu. Teraz to naprawdę musiało go nieźle napierdalać całe ciało po tylu ciosach jakie otrzymał. Nie odpowiadając mi jakoś wylewnie po prostu skinął głową, a ja uświadomiłem go, ze za chwilę załatwię transport żeby ktoś go gdzies podrzucił. 

-Ty tak poważnie? Tak po prostu? Przecież on... - Seth wyrwał swoją wypowiedź, która skończył momentalnie, gdy na niego karcąco spojrzałem. Miałem wrażenie, że jest takim przesłodkim szczeniaczkiem w moich rękach. Cudowne uczucie~

- Niech spierdala. I tak jest nietykalny ze względu na... - i w tym momencie spojrzałem na Fullera, który nawet nie chciał teraz patrzeć na swojego brata. Na pewno go nienawidził, ale w głębi duszy rozumiałem ten stan kiedy kogoś niecierpisz, ale i tak nie chcesz, by stała mu się krzywda.

----------

Cała akcja zajęło może z pół godziny zanim jeden z kierowców nie zabrał knypka gdzieś na Londyn. My wyszliśmy na taras rozkładając się wygodnie na kanapach. Cała nasza trójka, bo Lurkecja w tym czasie szukała lodu w zamrażarce żeby przyłożyć się do policzka.  Harvey cały czas szukał jej wzrokiem i patrzył kiedy do nas dołączy, a ja zauważając to tylko zaśmiałem się lekko.

- Przeżyje. Uwierz mi, ze bywało gorzej. Przy tobie robi się miękka. - spojrzał na mnie z lekkim niezrozumieniem. - Chce zachowywać się jak księżniczka, która... nie jest. Pewnie nie chce, byś widział ją w takiej prawdziwej akcji. Prawda jest taka, że prawdopodobnie bez problemu odwróciłaby sytuację na niekorzyść Rhysa tylko pewnie...

- ... przy tobie nie chciała. - dokończył za mnie Seth, który przez cały mój dialog dokładnie analizował każde moje słowo. Skubaniec imponował mi. Skinąłem z uznaniem za chwilkę kończąc myśl...

- Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ze przyjęcie was dwóch do Pangei to już tylko formalność i obaj czy tak czy tak zostaniecie w to wciągnięci. 


<Harvey/Seth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz