Romaise z pewnością nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń co najmniej z trzech istotnych powodów: po pierwsze w tak obskurnych knajpach jak ta, w której była zmuszona pracować od dnia swojej nieudolnej ucieczki z Londynu mało kto zwracał większą uwagę na to jak jest traktowana obsługa, po drugie zdecydowana większość klientów zdążyła już się zorientować, że przynajmniej część zatrudnionych tu dziewcząt najprawdopodobniej nigdy nie znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły i determinacji, by choćby spróbować uwolnić się z okrutnych łap swoich prześladowców, a co najważniejsze - jako osoba wychowana w ideologii skrajnego islamu również teraz uważała, że już sam fakt, iż miała tego pecha, że przyszła na świat jako kobieta czyni ją o połowę mniej wartą od najlichszego mężczyzny.
Prawdopodobnie to właśnie ta ostatnia kwestia sprawiła, że widząc jak niepozorna blondynka podrywa się z wcześniej zajmowanego stolika i zamaszystym krokiem kieruje się w stronę jej własnego prześladowcy, instynktownie zamknęła oczy i przygryzła policzki od środka. W jej mniemaniu podobna sytuacja po prostu nie miała prawa się przydarzyć, a jeśli już się tak jednak stało, to prędzej czy później obie musiały ponieść tego konsekwencje. Nic więc chyba dziwnego, że kiedy facet wreszcie ją puścił, skupiając się całkowicie na niespodziewanej bohaterce tego popołudnia Arabka, aby nie upaść na zimną, twardą posadzkę złapała się zwinnie pierwszego lepszego mebla, który nawinął się jej pod rękę i wlepiwszy przerażone spojrzenie w grafitowo-białe kafelki raz po raz mamrotała pod nosem modlitwy mające sprawić, by ta jakże normalna dla tego typu miejsc awantura nie przerodziła się w kolejne krwawe porachunki, trzęsąc się przy tym niczym osika. Ku jej niewysłowionej wręcz uldze tym razem nie tylko obyło się bez większych uszczerbków na ciele (siniaki dało się przecież zamaskować za pomocą makijażu, a i one nie zostawały na stałe), ale także po raz pierwszy mogła być świadkiem tego jak któryś z klientów z powodu swojej niesubordynacji ląduje na bruku. Co prawda nawet wtedy odgrażał się, że jeszcze wszystkim pokaże, ale Tseritsa nie zamierzała się tym w tej chwili przejmować. Bo co by jej dało zamartwianie się tym, że i ten gbur zdecyduje się wystosować odpowiednią skargę do znacznie od niej ważniejszych członków mafii, skoro i tak nie potrafiła nic na to poradzić ? Nic, absolutnie. Po prostu w najgorszym wypadku będzie musiała przyjąć na siebie następną kompletnie niezasłużoną karę. Dopóki żaden z tych zbirów nie usiłował w ramach zemsty zrobić krzywdy dla maleńkiego Nuriego, była gotowa znieść każde upokorzenie.
- Naprawdę dużo ryzykowałaś. - Ocknęła się z szoku dopiero na dźwięk słowa piwo i posłała swojej wybawicielce pełen wdzięczności uśmiech, przeczesując instynktownie palcami włosy, których grube pasma w wyniku całej tej szarpaniny wypłynęły jej poza tradycyjną zasłonę, która przy okazji odchyliła się nieco na bok, ukazując niemal cały lewy policzek swojej właścicielki. - Niestety obawiam się, że nie będę w stanie się Ci za to odwdzięczyć, więc może przynajmniej przyjmiesz ode mnie dobrą radę i trochę przystopujesz z tym alkoholem albo dla odmiany zamówisz coś wykwintniejszego ? - Rzuciwszy szybkie spojrzenie w głąb sali, oparła się biodrem o blat i przyciągnąwszy do siebie mocno już zabrudzoną kartkę z menu wskazała na pozycję odnoszącą się do czerwonego wina, co do którego była nie tylko pewna, że dość dobrze smakuje, ale także nie zawiera zbyt dużej ilości procentów. - I nie chcę słyszeć o żadnej zapłacie, bo się obrażę. - Pogroziła nieznajomej placem niczym małemu dziecku. Następnie, czekając na odpowiedź, niby przypadkiem zdjęła z niego elegancki złoty pierścionek, oczko którego stanowił sporych rozmiarów motyl z tęczowego hematytu, na którego wykonanie poświęciła kilka ostatnich wieczorów i z widocznym namaszczeniem położyła go nieopodal spisu, mrugając znacząco.
< Natalie ? >
585 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz