wtorek, 26 lipca 2022

Od Setha - CD Hiddena

 Przybywając na miejsce nie spodziewałem się, że wezmę udział w takim zdarzeniu. Widok zakrwawionego człowieka leżącego w niewielkiej odległości od dwójki ludzi był dla mnie szokujący. Kiedyś, gdy byłem młodszy nieraz brałem udział w widowisku szkolnym, jakimi były ustawki między chłopakami. Tylko żaden nigdy nie wyglądał tak żałośnie, jak czarnowłosy. Gdybyśmy nie znajdowali się w lesie, uznałbym, że przejechał go jakiś autobus.

Kiedy Hidden do niego podszedł, zrobiłem to samo, choć zatrzymałem się w bezpiecznej odległości. Jeśli on był sprawcą tego zamieszania, lepiej było nie znajdować się w zasięgu jego rąk. Widząc twarz umazaną we krwi odrobinę się skrzywiłem. Paskudna sprawa. Nie zazdrościłem mu w tym momencie. Ten nieszczęśnik miał złamany nos, sądząc po jękach bólu. Zapewne to nie było jedyne obrażenie, którego doznał. Nie wiedziałem co dokładnie się tutaj wydarzyło. Obserwowałem w ciszy, jak Hidden z triumfem zadaje mu jeszcze odrobinę bólu, zanim odwraca się do mężczyzny, który jeszcze chwilę temu obejmował kobietę. Przysłuchiwałem się ich rozmowie.

Na wspomnienie o dołączeniu przeze mnie do mafii, cały się spiąłem. Niby kiedy się na to wszystko zgodziłem? Nikt nie mógł wypowiadać się za mnie! Decyzja należała do mnie. Co za drań! Posłałem mu pełne oburzenia spojrzenie. Ten jednak doskonale wiedział, jak namieszać mi w głowie. Kiedy jego twarz znalazła się kilka centymetrów od mojej, natychmiast zapomniałem o co właściwie się złościłem. Widząc jednak jego rozbawione spojrzenie, przekląłem go w duchu. Jak gdyby nigdy nic wyminął mnie, nie dodając już żadnego słowa. Zamrugałem dwa razy, próbując zrozumieć co właściwie zaszło. Przeklęty dupek!

Przeszliśmy do budynku, gdzie zająłem miejsce na kanapie. Uciekinier nie był zadowolony z faktu, że ponownie się tu znalazł. Zastanawiałem się, co się z nim stanie. Czy go zabiją? Już dość narobił problemów tym ludziom. Dziwiłem się, że nikt nie mierzył jeszcze do niego z broni. Nie byłem zwolennikiem przemocy, dlatego też, gdy Rhys opuścił to miejsce w jednym kawałku, co prawda poobijany, nieco odetchnąłem. Nie musiałem być świadkiem zabójstwa, problem został zażegnany. Przynajmniej na tę chwilę.

Siedząc teraz na tarasie w towarzystwie mężczyzny i chłopaka (bo Hiddenowi daleko było jeszcze do tego określenia), chłonąłem każde ich słowo. Temat znów zszedł na mafię. Pangeę. Na słowa młodego Moretti ten starszy pokiwał tylko głową w zamyśleniu.

- Już i tak w tym siedzę - odparł, ponownie spoglądając na drzwi od tarasu w nadziei, że w końcu pojawi się jego kobieta. - Miałem tę świadomość zostając przy boku Lukrecji. Nie będę się z tym jednak tak afiszował, dobrze wiesz, dlaczego.

Zmarszczyłem brwi. I on tak po prostu zaakceptował ten fakt, bez żadnych pytań? W sumie... nie znałem go. Pewnie siedział w tym dłużej ode mnie, niemal na pewno. Na samą myśl, że teraz stałem się członkiem ich gangu, chciałem się roześmiać. Bo serio? Jakoś nie widziałem się latającego po mieście w kapturze z bronią w ręku. Bo mieli broń i zdecydowanie nie wahali się jej używać, sądząc po dzisiejszym dniu.

- Nadal uważam, że powinieneś mnie zapytać o zdanie - mruknąłem, zachowując się pewnie przy tym jak obrażony czterolatek.

- On ma rację, zabawa w mafię jest raczej dla dorosłych, jest jeszcze młody - poparł mnie Harvey, uważnie dobierają słowa. - To niezbyt rozsądne wciągać go w to wszystko. Szczególnie, że sprawy zaszył aż tak daleko.

- Kurwa! Nie chciałem, abyście traktowali mnie jak dziecko. Chodziło mi bardziej o... - zacząłem, lecz nie dane mi było skończyć myśli. Czułem się jak mały bachor, przysłuchujący się kłótni swoich rodziców.

- Już i tak w tym siedzi. Z chwilą kiedy pomógł mi wyrwać się z tamtego piekła, stał się celem dla Serpents. Oni tego tak łatwo nie odpuszczą. - Tym razem głos zabrał Hidden, upierając się przy swojej racji. Jego spojrzenie uporczywie wypalało we mnie dziurę. - Przykro mi młody, ale nie masz wyboru.

W tym samym momencie dołączyła do nas jego siostra. Z przyłożonym do policzka lodem, zajęła miejsce przy Harveyu, który od razu zaczął zadawać jej pytania o samopoczucie i czy wszystko w porządku. Zacząłem pojmować co było powodem braku jego sprzeciwu na pierwsze słowa Hiddena. Odwróciłem od nich spojrzenie, wbijając go w podłogę.

Więc naprawdę nie miałem wyboru? Nieświadomie wplątałem się w tę całą mafię? Przecież takie życie zupełnie do mnie nie pasowało. Byłem sportowcem, kochałem piłkę siatkową, grę na skrzypcach. Czy cokolwiek z tego pasowało do wizerunku mordercy, gangstera?


Hidden? Lukrecja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz