wtorek, 26 lipca 2022

Od Faye - CD Hiddena

Tak po prostu wywalił mnie z domu. Jeszcze kurwa bezpodstawnie. Miałam ochotę wrócić do jego mieszkania i jednak przestrzelić jego śliczne ciałko za bycie kutasem. Niby to ja jestem tą złą. Żałosne. Ruszyłam w drogę powrotną do domu, a w mojej głowie już powstawał plan zemsty. Czy zachowywałam się jak dziecko? Tak, ale sprawiało mi to ogromną satysfakcję.

Będąc już w domu odświeżyłam się trochę i przebrałam żeby wyglądać jak człowiek, chociaż moim przypadku można by rzec, że jak bogini.  Zdecydowałam się na coś luźniejszego. Młodszy brat pana wielkiego prawnika zdawał się być bardziej rozrywkowy więc intuicja podpowiedziała mi, że mniej elegancki strój bardziej się sprawdzi. Musiałam przygotować się na każdą ewentualność, a odnosiłam wrażenie, że Hidden był znacznie prostszy niż jego starszy brat.

Po drodze do willi ukrytej między drzewami zatrzymałam się w sklepie żeby zaopatrzyć się w jakieś tanie wino bo na więcej ten zgred nie zasługiwał i mały torcik, na którym cukierniczka napisała BARDZO SZCZERE „wybacz moje karygodne zachowanie”. Przed ruszeniem w drogę wysłałam Zeno SMS’a chcąc go spotkać na miejscu.

Faye: spotkajmy się w twoim domku w lesie, mam ci coś ważnego do powiedzenia <3

Faye: i nie, nie jestem w ciąży jakby co więc nie musisz uciekać

Faye: serio

Przez całą drogę śpiewałam sobie piosenki Abby czekając na odpowiedź od księcia z bajki ale niestety się nie doczekałam. Na podjeździe stało kilka samochodów. Żaden z nich nie należał do Zeno. Tak przynajmniej mi się wydawało. Chociaż, kto mu zabroni mieć kilka furek? Zapukałam do drzwi, żeby nie robić zbędnego hałasu dzwonkiem i mieć usprawiedliwienie dlaczego weszłam sobie od tak do obcego domu. Wystawiłam głowę do środka rozglądając się po pomieszczeniu. Moim celem był gabinet Zeno. Na moje nieszczęście dom był pełny jakiś ludzi. Tak przynajmniej to brzmiało. Poszłam więc w ich stronę. Tylko taką drogę znałam do celu mojej wycieczki. Stukanie szpilek o posadzkę od razu przyciągnęło wzrok zebranej grupki w salonie.

- Heeeej – uśmiechnęłam się tak uroczo jak tylko potrafiłam. – Zeno już przyjechał? – i wtedy mój wzrok skupił się na jednej personie. Jebany donosiciel, w wolnym tłumaczeniu pan Harvey Fuller. Znaczy, pewności nie miałam ale składało się to w sensowną całość. Widząc mnie od razu wyciągnął telefon i wystukał na nim kilka słówek. Rękę mogłabym dać sobie uciąć, że pisał swojemu właścicielowi o moim przybyciu. Piesek.

- Nie, jeszcze nie. W ogóle miał przyjechać? – siostra Morettich popatrzyła po zebranych.

- A tak niespodziewanie to wyszło. Trochę się pożarliśmy i chciałbym mu to jakoś wynagrodzić – spojrzenia zebranych były bardzo zmieszane. Musiałam szybciutko się ewakuować. Bałam się, że ktoś zacznie coś podejrzewać. Nie licząc pana Harveya. Mój wzrok spoczął na niczego nieświadomym Hiddenie. – Pomożesz mi? Potrzebuję lampek do winka – a Harvey dalej coś klepał w tym telefonie. Musiałam działać szybko, bo zapewne czekał na instrukcje od Zeno. Jeśli uda mi się wyjść w jednym kawałku będzie wspaniale.

- Po chuj ci. Piłem już więc nie mieszam – miałam ochotę przewrócić oczami, a moja dłoń ciaśniej zacisnęła się na szyjce butelki. Nie dałam tego po sobie poznać.

- Nie dla ciebie mój drogi tylko dla mnie i twojego brata. Byłbyś tak dobry?

- Dobra dobra – podniósł się na równe nogi i ruszył w stronę prawdopodobnie kuchni. Uśmiechem pożegnałam zebranych i ruszyłam grzecznie za nim. – Z przyjemnością kurwa się do was przyłączę - westchnęłam głośno. Oj jakież to było dzieciątko. Wyciągnął z szafki dwie lampeczki i wystawił je naprzeciwko mnie tak, żebym rozlała alkohol. Aż przykro mi było powtarzać, że to nie dla niego.

- Chodź. Pokażę ci gdzie je postawić – grzecznie poszedł za mną wciąż licząc na wspólną popijawkę. Razem poszliśmy do gabinetu Zeno. Postawił lampki na jego biurku. Tuż obok odstawiłam torcik i winko. – Niestety słodziutki ale muszę jeszcze coś zrobić przed przyjazdem twojego brata także gdybyś był tak dobry i zostawił mnie samą – nie wiedziałam za ile mogę spodziewać się przyjazdu Zeno. Miałam mało czasu na przeszukanie jego dokumentacji. Młody usiadł na podłodze. Popatrzyłam na niego zdziwiona i zamrugałam kilka razy.

- To mój dom – skrzyżował ręce na klatce piersiowej niczym dziecko. Westchnęłam głośno. No nic. Uklęknęłam przed nim i rozsunęłam zamek sukienki praktycznie do pępka ukazując trochę więcej niż powinnam.

- Grzecznie proszę. Mam małą niespodziankę dla twojego brata. Tylko twojego brata – niczym kotka przysunęłam się do niego tak, że nasze twarze dzieliły dosłownie centymetry. – Pozwolisz? – patrzyłam mu prosto w oczy czekając na reakcję.


<Hidden?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz