niedziela, 31 lipca 2022

Od Isaaca - CD Rhysa

 Szkoda, że chłopak dopiero skończył mówić, z już musiał zacząć gadać od nowa. Na samo to wyczucie czasu Seana zacząłem się cicho śmiać, co ten nie do końca zrozumiał i spojrzał na mnie przez to jak na kretyna.

- Z czego się śmiejesz? Ja też bym chciał posłuchać o naszej nowej zdobyczy zanim się naszykuje. - powiedział coś tam w biegu, bo teraz latał po chacie jak poparzony przerzucając sterty rzeczy.

- To moja koszula. - wskazałem na ciuch kiedy ten zaczął go brać do ręki i oglądać czy aby na pewno nie musi tego prasować. Co on? Pojebany?

- Chciałeś powiedzieć NASZA? - uśmiechnął się mierzwiąc dłonią swoje włosy żeby je troszkę ułożyć. Oho chyba szykowało się jakieś randewu, bo Sean za każdym razem kiedy wyrwał jakąś nową laskę się tak zachowywał. Nawet nasz nowy kolega, Ryszard, był zainteresowany tym całym poruszeniem. Ledwo poznał mojego przyjaciela, a ten już zabłysnął nienaganną prezencją. 

Nim się spostrzegliśmy mój drogi ptaszek znowu wyfrunął z domu informując nas tylko, ze upolował taką niunie, że każdy mu teraz będzie zazdrościł. Czyżby nasza droga policjantka wpadła w jego sidła? Czy to on wpadł w jej? Ponownie spojrzałem na swojego kolegę po czym krótko oznajmiłem mu, że pójdziemy dzisiaj po jego rzeczy. Bardzo współczułem mu sytuacji z dziewczyną, dlatego poniekąd uważałem, że miłość w naszej branży jest w chuj niewdzięczna. Nie ma sensu się wiązać, bo prędzej lub później ktoś będzie cierpiał. 

[...]

Ostatecznie po rzeczy Rhysa wyszliśmy dopiero w nocy. Jak najbardziej omijając rzecz jasna lampy uliczne oraz dobrze znanych mi lokalizacji kamer miejskich. Przy okazji wypytywał mnie skąd się w tym wszystkim orientujemy i jak funkcjonujemy skoro tak mocno dbamy o swój wizerunek. Grzecznie na wszystko odpowiadałem, bo nie miałem powodu, by cokolwiek przed nim zatajać. Dla mnie był tylko płotką, którą byłbym w stanie poskładać w trzy sekundy. Na razie jedyne czym dysponował to niewyparzony język i mięśnie, których za pewne nie wiedział jak używać. 

-Mavis.... to imię? Niee. To pseudonim? Co ty taki artysta? - zaśmiał się cicho, bo chyba humor mu już wrócił po tych długich rozmowach i delikatnym zapewnieniu, że raczej nie zamierzam obciąć mu kończyn, a potem zjeść lub przechowywać w lodówce. Co innego w sumie mógł zrobić skoro prawdopodobnie wszyscy mieli w dupie jego egzystencje, a chłop prawdopodobnie pogodził się ze swoim losem.

-Pseudonim. - przytaknąłem wkładając ręce do kieszeni bluzy - Praktycznie nie posługuje się imieniem więc nie ma sensu żebym Ci je podawał. Może w swoim czasie. - dotarliśmy do jego mieszkania, które było pokaźnych rozmiarów. Wysoki standard. W tej jego poprzedniej mafii to chyba się powodziło, skoro nie bał się, że taki dobrobyt wyjdzie na jaw. - Już widzę, że jesteś skończonym debilem. - zacząłem się śmiać czekając aż chłopak spakuje wszystko co mu potrzebne i w międzyczasie oglądając jakieś jego rzeczy. - Wiesz, że to od razu widać, że coś jest z tobą nie tak jak się tu wchodzi?

- Z kolei wy chyba idziecie w drugą skrajność. - przewrócił oczami pakując torbę podróżną.

- Na razie siedzimy tam przez kilka dni, często zmieniamy miejsce żeby nie pozostawiać podejrzeń. - skwitowałem biorąc do ręki jakąś ozdobę co stała na komodzie. - Ten twój cały ziomek co chcesz się na nim zemścić... ma jakąś kobietę? - zerknąłem w jego stronę, a widząc jego minę, która świadczyła tylko o tym, że się zastanawia: uśmiechnąłem się szyderczo. - No to prosta sprawa, bierzemy się najpierw za laski. Nie wiesz jak się zemścić? Dobierz się komuś do kobiety. Sean się ucieszy...


<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz