niedziela, 31 lipca 2022

Od Jayden'a CD Vincenta

- Masz szczęście, że jesteś kim jesteś bo dostałbyś w zęby. - mruknąłem na co przyjaciel zaśmiał się pod nosem. - To chyba jedno z dziwniejszych doświadczeń w moim życiu.
- Szczerze w to wątpię. - mężczyzna odezwał się, cały czas był bardzo skupiony na robieniu kolejnych pomiarów, nawet nie podniósł głowy żeby na mnie spojrzeć. - Chyba że masz na myśli, że jest to najdziwniejsze doświadczenie z kategorii 'normalne życie'.
- Taa, taka specyfikacja jest raczej wymagana. - przechyliłem głowę zastanawiając się nad tym. - Bo dziwniejsze rzeczy to my przeżywaliśmy razem. Łapanie gołębi coś Ci mówi?
- A weź już nawet do tego nie wracaj. - słysząc jego irytację zaśmiałem się pod nosem. - A w ogóle co robiłeś przez ostatni czas? W sumie to myślałem, że jakoś szybciej się odezwiesz.
- Ach, no wiesz.. miałem kilka spięć w swojej firmie i.. nie miałem głowy do spotkań. Niektórzy moi wspólnicy nie należą do najbardziej rozgarniętych.
Nie dało się ukryć, że ostatnie dni były pełne pracy. Po tym jak Florencia została usunięta z obrazka, razem z jej matką, policja miała ręce pełne roboty, a co za tym idzie zmienili swój obiekt zainteresowania. Wiedziałem, że jeszcze do niczego śmierci dwóch kobiet nie przypięli więc byłem bardziej niż ukontentowany. Miałem większą swobodę w biznesach i mogłem zapiąć na ostatni guzik kilka transakcji, które nas bardzo wzbogaciły. Nie mówiąc już o żywym towarze, który wzbogacił nasze domy towarzyskie pod opieką Richarda. Wyglądało na to, że dostaliśmy trochę zasłużonego wiatru w żagle.
Jednak nadal oczekiwaliśmy reakcji ze strony Paangeii po naszym małym.. prezencie.
- Coś nieźle Cię sparaliżowało przed Meredith. - Vincent przerwał panującą między nami ciszę. Zamrugałem kilka razy po czym spojrzałem na niego, aktualnie klękał klękał tuż przede mną co było dość..
..osobliwe.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem w ogóle styczność z takim małym dzieckiem. Nie wiem czy widać, ale na co dzień chyba nawet ich za dużo nie widuję.
Ostatni raz kiedy widziałem takie dziecko to.. chyba sam nim byłem. Czy ja w ogóle widuję jakieś dzieci? Nawet kiedy chodzę po mieście to żadnych za bardzo nie widzę. Albo po prostu nie zwracam na nie uwagi? To też może być to.
- Ale poradziłeś sobie całkiem całkiem.
- Gorzej jakby rozpłakała się na mój widok. - zaśmiałem się pod nosem. - Chyba nie przypominam nikogo z jej ulubionej bajki, bo wydawała się przestraszona.
- Nie tyle przestraszona co.. jest po prostu nieśmiała. Ale no, obydwojgu mogę pogratulować, spisaliście się na medal.
- I co w nagrodę? Lody? - palnąłem bez namysłu, a kiedy ten spojrzał na mnie będąc nadal na kolanach przede mną.. oboje parsknęliśmy śmiechem jak jakieś głupie nastolatki.
- Słuchaj oferta o tej kawiarni jest dalej aktualna.. - powiedział uspokajając swój oddech.
- Niby tak ale.. - westchnąłem cicho po czym kontynuowałem. - Chyba nie powinienem się tak wpraszać na twoje wyjście rodzinne.

< Vincent ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz