- Zrobisz co uważasz za słuszne, jak dla mnie masz być po prostu zdolny do pracy. - powiedziałam krzyżując ręce na piersiach. - No dalej! Decyduj się bo nie mamy całego dnia!
- Jak to nie, przecież oni i tak nam nigdzie nie uciekną.. - mruknął pod nosem ale posłusznie poszedł do pokoju, który musiał być jego sypialnią ponieważ po kilku minutach wyszedł z niego ubrany. - Jeny, nawet włosów nie dasz człowiekowi ułożyć.
- No a co ja niby robię? - zbierał do kieszeni wszystko co tylko mógł upchnąć ; telefon, portfel, pęk kluczy.. szkoda, że dla kobiet nie robili jeansów z tak pojemnymi kieszeniami. - A odpowiedz mi chociaż na moje pytania?
- Jeszcze nikogo nie zidentyfikowali, bo dosłownie po tym jak miejsca zbrodni zostały zabezpieczone kazali mi przyjechać, a teraz jestem u Ciebie więc ruchy.
- Czyli tam jeszcze nie byłaś?
- Ile razy mam Ci powtarzać tok wydarzeń? Jeden raz Ci nie wystarczy? - spojrzałam na niego zirytowana, a ten jedynie uśmiechnął się i już chciał dłonią zmierzwić mi włosy, jednak szybko odgoniłam jego rękę zanim w ogóle się do mnie zbliżyła.
- No już, przecież się tylko z Tobą droczę Pani Pellegrino. A Pellegrino to w końcu nazwisko po mężu czy twoje panieńskie? Nie zmieniałaś go?
- Skończ już w końcu! Mamy dwa trupy, które czekają na oględziny i chyba minęło już wystarczająco czasu na to twoje przekomarzanie. - przewróciłam oczami po czym skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
Kiedy zamknęliśmy mieszkanie opuściliśmy jego budynek mieszkalny i szybko odnaleźliśmy zaparkowany niedaleko motor, który należał do mnie. Widziałam minę Felixa, jednak zanim usłyszałam protesty wcisnęłam mu w ręce drugi kask, który wcześniej wyciągnęłam ze schowka. Nie miałam zamiaru słuchać jego wywodów na temat tego, że wolałby butować niż poraz kolejny ze mną jechać. Liczył się czas, a to, że czasami przerażała go moja jazda było mało istotne. Z resztą i tak nie rozumiałam tego, czemu się tak mnie czepiał. Jestem bardzo dobrym kierowcą! To on jest po prostu większym panikarzem niż to warte. W końcu dynamiczna jazda jest bardzo ważna tak?
~~~~~~
W pierwszej kolejności zjawiliśmy się w domu zamordowanej matki celebrytki.
Po przekroczeniu taśmy policyjnych krótko przywitałam się z każdym członkiem zespołu, tak samo jak Felix. Potem zajęliśmy się oglądaniem całego mieszkania, ale uprzednio usłyszeliśmy też wnioski naszych pozostałych kolegów po fachu.
- Czyli co, tak po prostu babkę naszli, zabili, zabrali fanty i poszli do jej córki? - Felix wsadził ręce w kieszenie i obrócił się wokół własnej osi. - Przecież nie jestem świeżo po szkole policyjnej, nie jestem taki głupi żeby wierzyć w zbieg okoliczności.
- I co byś za to chciał Sherlocku? Ciastko? Pączka?
- Takiego pączka to bym zjadł w sumie.. - westchnął rozmarzony po czym spojrzał na mnie. - Już w pizdu z tym wszystkim, ale to nie był rabunek. Przecież przewróciliby ten dom do góry nogami, a nie tylko parter.
- Drobne niedociągnięcie z ich strony. - mruknęłam pod nosem. - Ale są dobrzy. Jak na razie nie znaleźliśmy żadnych śladów genetycznych także musisz być uważny.. może akurat my tego nie przeoczymy.
- Przecież mam sokoli wzrok, przede mną się nic nie ukryje!
- A zdziwiłbyś się.. - westchnęłam cicho.
Mieszkanie było zdewastowane, ale tak jak już zauważył Laori; tylko parter. Musiał to być ktoś, kto miał z nimi prywatny zatarg, jednak pytaniem było która z nich była zapalnikiem tej tragedii? Przez następne kilkanaście minut oglądaliśmy zdemolowane mieszkanie, aż w końcu technicy nie zawołali nas na oględziny zwłok po tym jak już zrobili wszystkie zdjęcia i pobrali próbki.
Razem z Felixem kucnęliśmy przy denatce i dokładnie ją oglądaliśmy. Z widocznych obrażeń jasno wynikało że uraz głowy spowodował jej śmierć. Nie pamiętam kiedy ostatni raz słyszałam, że ktoś zdeptał czyjąś czaszkę.
- Ciekawe czemu ją tak zostawili. - mruknęłam pod nosem, a Felix spojrzał w moją stronę. - W jakim celu zostawili jej twarz taką.. w miarę nienaruszoną. Chcieli żebyśmy mogli ją zidentyfikować? A może mieli w tym swój własny interes? Przecież jeśli ktoś zmiażdżył jej czaszkę butem, to raczej nie ma się w zwyczaju patrzeć, aby nie uszkodzić twarzy.
< Felix ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz