O dziwo cała sytuacja przebiegła pokojowo. Harvey miał nam nieco za złe (a właściwie to mi) fakt, że Lukrecja nie mogła z nami przebywać, ale trzeba było chłopaka oblać kubłem zimnej wody. Dziewczyna nie mogła wiedzieć więcej niż to konieczne, a za tym idzie również to, że jej obecność na komendzie była zbędna. Po jego minie i bacznym obserwowaniu tego co mówi i jak się zachowuje wyczuć można było mocne spięcie. Wolał spędzać czas z nią niż z nami, ale ostatnio nasz oddział prężnie się rozwijał dlatego trzeba było zadbać o to, by cała dokumentacja była dopilnowana i poprawnie sporządzana, a w między czasie fajnie by było rozwinąć jakieś relacje między współpracownikami.
- Nowa policjantka? - Calixte wydał się jakby chwilowo zainteresowany tematem. Nie należał do osób, które pierwsze śliniły się na widok pięknych pań. Tu bardziej chodziło o zainteresowanie jej... przeznaczeniem? W końcu kobiety nieco odstawały od nas fizycznie, a pojawiało się ich tutaj coraz więcej.
-Właściwie to... dwie. - odrzekł Harvey rzucając jakieś żółte teczki na stół. - Obie zostały przeniesione z innych oddziałów ze względu na wzrost liczby przestępstw w tym regionie. Nie ukrywam, że to pewnie tez przez to ostatnie porwanie, z którego cudem ten młody wyszedł z życiem.
-W sumie... jakby nie patrzeć to jest brat twojej panny. - rozsiadłem się wygodnie na fotelu wpatrując się ciemnymi oczyma w jego obraz. Chwilę przyglądał się mi po czym przeniósł swój wzrok na teczki.
- To ma coś wspólnego z tym wszystkim? - próbował wyminąć temat, jednak jak się okazało bystry Anrai bardzo szybko podchwycił o co mi chodziło.
- Ten młody musiał naprawdę coś zrobić Serpents skoro tak go zmasakrowali. Lukrecja czasem nie macza palcem w branży przestępczej? - zainsynuował kolega po czym wszystkie spojrzenia skierowały się na naszego przełożonego, który wyraźnie nie czuł zbytniego nacisku, bo tylko przekręcił oczami z irytacją. Za moment uderzył w przeźroczystą tablicę, która znajdowała się za nim. Służyła ona mniej więcej do tego, by rozrysować sobie plan działania, albo do przyczepiania ewentualnych dowodów w sprawach.
-Dobra, wkurwiacie mnie już. Odczepicie się od niej? - ta reakcja zdziwiła nie tylko mnie, ale i całe zebrane towarzystwo. Harvey mało kiedy unosił się nawet jeśli mocno mu dokuczaliśmy czy wręcz...byliśmy wredni. Do mnie dopiero dotarło, ze chyba faktycznie traktował tą dziewczynę poważnie. Widziałem go z kilkoma kobietami, ale jeszcze nigdy nie stał takim murem za żadną z nich.
-Czy wy od rana musicie już siać ferment? - nasz spojrzenia automatycznie powędrowały za dźwiękiem, który wydobył od strony drzwi. - Słychać was praktycznie na całym komisariacie. - Polissena stanęła w drzwiach składając ręce na klatce piersiowej, a jej mocno karcący wzrok wbił się w Harveya. Nawet jeśli był jej przełożonym to ta traktowała go twardo. Czasem nawet wydawałoby się, że ma jakiś uraz do całej rasy męskiej.
- Ciężko wytrzymać z taką ekipa.. - Harv lekko wyluzował, a na dowód odreagowania przeczesał swoje skrupulatnie ułożone włosy.
- To jest Niver. - Polly nie specjalnie przejęła się jego wcześniejszymi słowami, po prostu odsunęła się kawałek w bok przedstawiając nam średniego wzrostu blondynkę o oczach czarnych jak małe węgielki. - Od dzisiaj na jej nieszczęście będzie z nami pracować. Chciałam chociaż udawać, że jesteście normalni, ale niestety popsuliście mój plan... - westchnęła ciemnowłosa.
Nie była wylewna. Po prostu ze wszystkimi się przywitała po czym usiadła gdzieś niedaleko Pollegrino i bacznie słuchała tego co wszyscy po kolei mieliśmy do powiedzenia. W końcu pomysł ze wspólnym wyjściem w końcu nam wyszedł więc teraz trzeba było jeszcze zdecydować gdzie idziemy.
Propozycji było tyle samo ile nas wszystkich w pomieszczeniu, jednak najbardziej wyróżniały się dwie opcje: albo idziemy do kogoś na domówkę, albo wbijamy się do jakiegoś baru, gdzie potencjalnie nie będziemy musieli obawiać się ani mafii, ani innych odstrzałów od normy.
W końcu padło na jeden z większych barów w Londynie, gdzie swego czasu działo się mnóstwo rozrób, a teraz było względnie spokojnie i bezpiecznie. Nie w każdym barze policja była tolerowana, a istniało duże podobieństwo, że ktoś rozpozna chociaż jednego z nas i już będzie pozamiatane. Potem jeszcze trzeba było załatwić kierowców, którzy by nas wszystkich poodwozili i ostatecznie wszyscy udaliśmy się w docelowe miejsce.
[...]
Bardzo bogato ozdobiony bar przyciągał mieniącymi się za szkłem butelkami drogich trunków. Anrai i Calixte jak zwykle pozostawali bardzo wycofani i nie specjalnie zainteresowani, ale już niedługo miało się to zmienić. Idąc tak z tyłu i obserwując jak Harvey szuka jakiegoś większego stolika oparłem się na ramieniu De Veena i posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie.
-Czy tobie tez się wydaje, że Harvey coś kręci z tą dziewczyną?
<Anrai?>
[W wątku uczestniczą: Harvey, Anrai, Calixte, Pollisena, Niver, Felix]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz