Zaśmiałem się cicho wbijając na chwilę wzrok w blat stołu, przy którym siedzieliśmy. Pierwszy raz od dłuższego czasu chyba szczerze się uśmiechnąłem co było dziwne zważając na to w jakich okolicznościach się znajdowaliśmy. To nie tak, że jej zaufałem. Ostatnio coraz bardziej świat uświadamiał mi, że jestem naiwny, dlatego chciałem zachować względny dystans. Z drugiej strony cokolwiek bym jej nie powiedział i tak będę miał wgląd na więcej policyjnych spraw, a to pomoże nam uniknąć niechcianych konfrontacji. W dodatku dziewczyna znała się na rzeczy i w razie czego faktycznie była tą, która byłaby w stanie komuś pomóc.
-Wiesz ile kobiet chciałoby być moją osobista asystentką? - uniosłem wzrok z pod czarnych włosów wpatrując się wprost w jej niebieskie tęczówki. Jej lekko cyniczny, pewny siebie uśmieszek intrygował mnie teraz bardziej niż zwykle, bo nie potrafiłem zrozumieć dlaczego chce być tak blisko mnie. Jakie miała z tego profity? Co było jej nagrodą?
-Nie schlebiasz sobie za bardzo, Panie Moretti? - podniosła dostojnie kieliszek i upiła malutki łyk wcześniej obijając musującą cieczą o ścianki naczynia. Wszystko co robiła było z góry zaplanowanym ruchem wykonywanym z taka gracją jakby wychowywała się u samej rodziny królewskiej. - Gwarantuję, że takiej drugiej nie znajdziesz.
-Na twoje nieszczęście już taką mam. - zripostowałem całą naszą wcześniejszą rozmowę, jednak ta nadal pozostawała jak najbardziej niewzruszona. Ile ona ma w sobie cierpliwości i jak długo jeszcze zamierza przede mną ukrywać swoje prawdziwe emocje?
- Ty chyba nie mówisz o tej smarkuli z kancelarii? - odpowiedziała mi z ogromna kpiną lekko unosząc swój podbródek żeby wyglądała poważniej i 'wyżej'. - To jeszcze dziecko, a ty powierzyłeś jej tak ważne zadanie? Czym ona niby sobie zasłużyła na to?
Słysząc to ponownie się uśmiechnąłem i w chwili, gdy na moment straciła czujność zabrałem jej z ręki lampkę po czym sam spróbowałem tego co jest w środku. Oczywiście spotkało się to z jej lekkim niezadowoleniem, ale w miejscu publicznym raczej nie zamierzała siać fermentu.
-Przyznaj się, sypiasz z nią. - przymrużyła błękitne oczy wywiercając we mnie dziurę. Niemal zakrztusiłem się słysząc to co powiedziała i z tego wszystkiego musiałem dostawić jej kieliszek. - Ona w ogóle jest pełnoletnia?
-Przystopuj. - próbowałem ostudzić jej entuzjazm, ale dziewczyna była tak rozgadana, że tutaj ciężko było jakkolwiek to osiągnąć. - Nie sypiam z nią i nie zamierzam. Przynajmniej... na razie. - kiedy dokończyłem swoją wypowiedź ta znowu mnie spiorunowała, a w jej oczach zauważyłem lekką... zazdrość? Nie wiem co to było, ale zaczynało mi się to podobać. Jeszcze żadna kobieta w moim życia tak bezwstydnie nie okazywała zainteresowania mną.
- To co mogę robić... - kompletnie zrezygnowana przewróciła oczami dopijając to co miała w lampce do końca.
- Na razie możesz po prostu, że jesteś głupsza niż na to wygląda. Nie rezygnuj z posady. Nie potrzebuje żadnych wyrzeczeń, rzeczy którymi mógłbym cię szantażować, bo ty jesteś na mojej łasce, nie odwrotnie..
-Jak zrezygnuje z posady to gówno mi zrobisz...- fuknęła niczym wściekły łabędź. Już wcześniej zauważyłem, że miała ogromną manię do traktowania mnie cięta ripostą, ale czym bardziej odpierałem jej ataki tym ta stawała się bardziej nerwowa.
Jeszcze chwile się z nią droczyłem, a właściwie to przez cały czas kiedy jedliśmy śniadanie. Bawiło mnie ogromnie to jak reaguje, jak cały czas stara się mnie zagiąć, a robiła to w punkt, ale... nadal nieudolnie.
-Nosz kur.... powiedz mi w końcu jaką fuchę mi dasz, bo zwariuje. Jesteś tak głupi, że nic wymyślić nie możesz? - już ponownie u mnie w apartamencie niemal rzuciła we mnie szpilką. Czy ten jeden kieliszek aż tak ją porobił czy mi si tylko wydawało?
- Nie możesz zwyczajnie powiedzieć, że chcesz się ze mną umawiać tylko szukasz sobie punktu zaczepienia? - rzuciłem pół żartem, a pół serio, a widząc jej kurwiki w oczach uśmiechnąłem się lekko.
<Faye?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz