Kiedy moje ręce były wolne, poczułem niebywałą ulgę. Mięśnie w końcu mogły się rozluźnić. Rozmasowywałem nadgarstki, uważnie obserwując przy tym dziewczynę. Doceniłem jej starania oraz to, że postanowiła mi zaufać. Nie miała podstaw, aby w jakikolwiek sposób mi pomagać, a jednak to zrobiła. Byłem okropnie zmęczony i wizja przemieszczania się gdziekolwiek nie szczególnie mi się podobała. Już i tak przemierzyłem drogę z tamtego pokoju do tego należącego do Lien. Najchętniej zostałbym tu, na podłodze. Wiedziałem jednak, że mój wygląd mógł odstraszać. Nie tylko moja twarz znajdowała się we krwi. Najchętniej zmyłbym z siebie cały ten brud i zapomniał o dzisiejszym dniu.
- Pomożesz mi wstać? - zapytałem, postanawiając skorzystać z jej oferty co do kąpieli.
Dziewczyna chwilę się zastanawiała, jakby nie była pewna, czy powinna się do mnie zbliżać, szczególnie, że nie miałem już skutych rąk. Nie dziwiłem się jej. Wcześniej zachowywałem się jak szaleniec, jednak gdy nieco ochłonąłem, już więcej się nie szarpałem. Lien pomogła mi stanąć na nogi i powoli odprowadziła do łazienki. Kiedy się w niej znaleźliśmy, oparłem się o wannę, aby nie musiała dłużej mnie podtrzymywać.
- Czyste ręczniki masz tutaj - powiedziała, wskazując na starannie poskładany stosik. - Mydło, szampon... Gdybyś czegoś potrzebował, będę za drzwiami.
Skinąłem krótko głową, rozglądając się po pomieszczeniu. Było tu jasno, łazienka do małych nie należała. Brak okna był dość sporym minusem. Nie uda mi się stąd uciec. Próbowałem wymyślić inny sposób na opuszczenie tego domu. Nie mogłem tu dłużej zostać. Lien chwilę jeszcze na mnie popatrzyła, po czym wyszła, zamykając drzwi. W końcu zostałem sam.
Siedząc na brzegu wanny, powoli spróbowałem zdjąć koszulkę. Żebra okropnie mnie bolały i mogłem się założyć, że co najmniej jedno z nich było pęknięte. Skrzywiłem się, tłumiąc jęk bólu z powodu wykonywanych ruchów. W końcu jednak pozbyłem się koszulki, która wyglądała jak kawałek brudnej szmaty niż ubranie. Odrzuciłem ją na podłogę. Nad umywalką zauważyłem, że wisiało lustro. Powoli do niego podszedłem, spoglądając we własne odbicie. Dłonie oparłem o umywalkę, która pomagała mi stać na własnych nogach. Tak źle nie wyglądałem chyba nigdy. Włosy były okropnie potargane, przetłuszczone. Nie pozostało nic z mojej dzisiejszej starannie ułożonej fryzury. Na twarzy znajdowało się kilka drobnych rozcięć czy siniaków. Większość krwi zdążyła zostać wytarta przez Lukrecję czy Lien. Jednakże to, co do tej pory ukrywała bluzka było o wiele bardziej przerażające. Różnokolorowe siniaki pokrywały większość torsu.
I na co mi to wszystko było? Nie sądziłem, że się tak to posypie, że spieprzę całą sprawę. Tylko narobiłem sobie wrogów. Zeno dowiedział się, gdzie Jayden miał jedną z kryjówek. Pozwoliłem się pobić, a i tak mój naiwny braciszek wyciągnął ze mnie skrywaną informację. Zaśmiałem się do własnego odbicia, nie wierząc we własną głupotę. Wiedziałem o innych kryjówkach Jaydena, między innymi o dokach. Byłem więcej niż pewny, że Zeno postanowi wycisnąć ze mnie każdą informację. Dlatego też musiałem uciekać jak najszybciej, póki jeszcze nie wrócił. W domu nie powinno być wielu ludzi, zapewne tych najlepszych zabrał ze sobą, by odbić braciszka.
Spojrzałem na zamknięte drzwi. Zastanawiałem się czy Lien faktycznie była w pokoju. Nacisnąłem klamkę i wyjrzałem na zewnątrz. Lien słysząc dźwięk otwieranych drzwi od razu spojrzała w moją stronę. Kurwa. Mogło by jej tu przez chwilę nie być.
- Czegoś potrzebujesz? - zapytała, odkładając poduszkę, którą poprawiała na swoim łóżku.
- Tak w zasadzie... moje ubrania do niczego się nie nadają - zacząłem, wymyślając jakikolwiek powód dla którego mogłaby opuścić ten pokój. - Czy masz jakąś czystą koszulkę i jakieś spodnie, które mógłbym założyć po wzięciu prysznica? Tamte są całe we krwi.
- Jasne, to nie powinien być problem - odpowiedziała po chwili, posyłając mi przyjazny uśmiech.
Nie wiem skąd tyle dobroci w tej dziewczynie. Naprawdę doceniałem, że to właśnie ona miała za zadanie mnie pilnować. Gdyby to był któryś z chłopaków na pewno siedziałbym dalej skuty w jakiejś ciemnej piwnicy.
- Dzięki... za wszystko - powiedziałem szczerze, zdając sobie sprawę, że dotychczas jedyne co do niej kierowałem to obelgi lub niezbyt uprzejme słowa.
- Wiele nie zrobiłam, choć sprawy mi nie ułatwiałeś. Przynajmniej na początku. Możesz pójść się już umyć, a ubrania jakieś uda mi się załatwić.
Skinąłem głową i schowałem się znów za drzwiami. Podszedłem do prysznica, włączając wodę. Odczekałem odpowiednia ilość czasu, po czym ponownie zajrzałem do pokoju. Tak jak się spodziewałem, nie było już w nim dziewczyny. Nie tracąc ani chwili dłużej, dopadłem do okna. Szybko jednak mój zapał minął, widząc odległość jaka dzieliła mnie do ziemi. Nie ufałem dziś moim mięśniom rąk, aby porwać się na wspinaczkę po ścianie. Musiałem spróbować zejść po schodach na dół i uciec drzwiami. Problem polegał na tym, że nie za szybko mogłem się poruszać. Już i tak schody stanowiły dla mnie ogromne wyzwanie. Zacisnąłem zęby, ruszając na dół. Nie zauważyłem nikogo w pobliżu. Czy to możliwe, że oprócz Lien nikogo tu nie było?
- A ty gdzie się wybierasz? - usłyszałem głos, który z całą pewnością nie należał do tej sympatycznej blondynki.
Lien? Katfrin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz