Zachowanie chłopaków było karygodne. Niektóre wypowiedziane przez nich słowa spowodowały, że miałem ochotę ich udusić gołymi rękami, a trzeba wiedzieć, że miałem duże pokłady cierpliwości. Nie musiałem tu w ogóle przyjeżdżać. To była moja dobra wola, aby się tu pokazać podczas wolnego. Liczyłem, że to będzie okazja na przedstawienie moim podwładnym Lukrecji, którą znali jedynie z opowieści czy reklam. Zamiast odpowiednio się zachować, tylko mnie zdenerwowali.
Lukrecja opuściła komendę, co ani trochę mnie nie cieszyło. Z drugiej jednak strony nie musiała słuchać ich niezbyt uprzejmych słów. Mieliśmy spotkać się później, dlatego też pragnąłem jak najszybciej załatwić wszelkie sprawy, które wymagały mojej obecności tutaj. Po wysłuchaniu wszelkich żalów i wymienieniu między sobą jeszcze kilku ostrzejszych uwag, zajęliśmy się pracą. Odprawiłem chłopaków z biura, chcąc zostać sam, by nikt mnie nie rozpraszał. Przejrzałem te cholerne raporty, składając na koniec swój podpis. Byłem już przy końcu, kiedy zadzwonił mój telefon. Spodziewałem się, że na wyświetlaczu zobaczę numer Felixa, bo on był do tego zdolny, aby dzwonić pomimo, że siedział kilka metrów dalej. Tym razem nie był to on, a brat mojej sympatii. Zeno. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to, że coś się stało z Rhysem. Może znów coś nawywijał. Miałem dzisiaj sprawdzić co u niego. Jak dobrze się zastanowić, to zostawiłem go w tej leśnej rezydencji i od czasu wyjazdu na misję odbicia Hiddena wcale go nie widziałem. Aż wstyd było to przyznać, ale zostawiłem go na głowie ludzi Pangei.
Nie czekając dłużej, odebrałem telefon. Jak się okazało, Zeno nie dzwonił w sprawie mojego brata. Miał inne zmartwienie. Potrzebował informacji na temat jakiejś dziewczyny. Policjantki, tak konkretnie. Nie wypytywałem go po co mu to było potrzebne. Miałem duży dług u Zeno i jeśli chociaż trochę mogłem mu pomóc, nie wahałem się zbyt długo. Wiedziałem, że ten facet miał łeb na karku i nie zrobi czegoś głupiego. W tej sprawie można było mu ufać. Szukanie informacji nie zajęło mi dużo czasu. Znalazłem odpowiedni profil policyjny i przesłałem go Zeno na maila, o którego wcześniej poprosiłem. Miałem nadzieję, że znajdzie tam szukane informacje. Zdążyłem zamknąć komputer i odłożyć ostatnią teczkę na stos podobnych, gdy do mojego biura po raz kolejny tego dnia wszedł Felix. Na jego twarzy gościł przyjazny uśmiech, nie było najmniejszego śladu po naszej wcześniejszej wymianie zdań. Zastanawiałem się, czego tym razem potrzebuje. Zamierzałem zbierać się już stąd i w końcu cieszyć się wolnym. Po ostatnich ciężkich dniach należał mi się odpoczynek.
- Co powiesz na wspólne wyjście na piwo? - zapytał, przechodząc do konkretów.
Nie byłem do końca przekonany co do jego pomysłu. Wstępnie już umówiłem się z Lukrecją. Mieliśmy spotkać się później, gdy dokończę wszelkie naglące sprawy na komendzie. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, uniósł wskazujący palec ku górze, w geście uciszenia mnie.
- Wiem, że nie możesz już doczekać się swojej panny, ale może znalazłbyś chwilę dla swoich ludzi? Kiedy ostatnio gdziekolwiek wyszliśmy całą paczką?
- Męski wieczór? - zapytałem, rozważając w głowie jego pomysł.
- Integracja przy kielichu. - Przytaknął. - Ale zabierzemy też nasze sympatyczne koleżanki.
- Sam nie wiem... - zacząłem, pocierając kark dłonią. - Musiałbym napisać do Luki, byliśmy umówieni i...
- Od teraz będziesz pantoflarzem, Fuller? - zapytał z wyczuwalną kpiną w głosie.
Rzuciłem mu srogie spojrzenie. Powinien uważać na słowa. Już dzisiaj dość powiedział.
- Nie zaczynaj po raz kolejny - upomniałem go, nie chcąc wracać do poprzedniej sprzeczki. Już sobie to wyjaśniliśmy. - Możemy wybrać się do baru, przekaż reszcie. I to ty stawiasz pierwszą kolejkę.
- Dobra, dobra...
Felix klasnął w dłonie zadowolony. Usatysfakcjonowała go moja odpowiedź. Po jego minie wnioskowałem, że tylko takiej się spodziewał.
- De Veen wisi mi kilka funtów - powiedział na koniec, opuszczając moje biuro.
Gdy zostałem sam, cicho westchnąłem. Jak widać moje plany na dzisiejszy dzień nieco się zmieniły. Sięgnąłem po telefon, wybierając z kontaktów numer Lukrecji. Musiałem powiadomić ją, że spotkamy się nieco później niż zakładałem. Miałem nadzieję, że nie będzie o to zła.
Po wykonanym telefonie i zapewnieniach Lukrecji, że spędzenie trochę czasu z zespołem nie jest złym pomysłem, opuściłem biuro. Miałem jeszcze jedną rzecz, o której powinienem wspomnieć dzisiejszego dnia. Skupiłem uwagę policjantów na sobie.
- Jak już wiecie, nasz zespół dynamicznie powiększa swe szeregi o nowych policjantów. Niedługo pojawi się nowa policjantka i mam nadzieję, że przyjmiecie ją równie ciepło, co wiadomość o dzisiejszym spotkaniu przy kieliszku.
Lukrecja? Felix?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz