wtorek, 31 maja 2022

Od Harveya - CD Lukrecji/Do Felixa

 Burzliwa wymiana zdań z osobą, na której mi zależało nie należała do najprzyjemniejszych. Nie chciałem, aby wywiązała się z tego sprzeczka, a do tego właśnie zmierzało. Każdy miał swoje racje do ukazania. Rozumiałem jej stanowisko. Z drugiej jednak strony chciałem, aby i ona zrozumiała mnie. Nie znała Rhysa i tego, jakim był człowiekiem specjalnej troski. Miałem dość tej zagmatwanej sytuacji. To miał być przyjemny wieczór, zwykły, głupi bankiet. Planowałem poznać jej rodzinę, a nie być świadkiem strzelaniny, a teraz jeszcze szukać dwóch zaginionych chłopaków.

Pojawienie się Felixa przerwało naszą wymianę zdań. Niestety dzięki temu Lukrecja znalazła moment, aby po prostu wyjść. Poczułem się okropnie, kiedy odtrąciła moje dłonie i bez słowa opuściła mieszkanie. Popatrzyłem w ślad za zamkniętymi drzwiami, zastanawiając się, jak do tego wszystkiego doszło. Przetarłem zmęczoną twarz i spojrzałem na przyjaciela. Stał z jakimiś teczkami w dłoniach, zapewne zastanawiając się jak zacząć rozmowę. Widział, że przerwał w czymś ważnym.

Od Julleny - CD Jaydena/Do Flo

 Dostałam najbardziej gówniane zadanie jakie mogłam sobie wymarzyć, ale nie spodziewałam się zbyt wiele po całej tej sytuacji. Jayden chociaż tak wybitnie 'wyluzowany' tak naprawdę zdawał sobie sprawę z tego w jakie bagno wszyscy wpadliśmy z powodu Florenci. Był wkurwiony i nie zamierzał tego ukrywać jeżeli chodzi o wylewność emocji. Oczywiście nigdy nie przyznałby tego wprost, słowami, ale jego wyraz twarzy mówił mniej więcej tyle, że jeszcze kilka głupich tekstów Flo, a ta skończy obok Hiddena w metalowej klatce.

- Ty chyba żartujesz! - Florencia wyszła z chwilowego szoku psychicznego, podeszła do stołu Jaydena i również walnęła pięścią o stół. Gdyby nie to że byłam przy tym już tylko ja, bo Richard wyszedł dosłownie kilka minut wcześniej, to mogłaby być tutaj niezła szopka. Jayden w pierwszej chwili tylko na nią spojrzał, bo chyba tak samo jak ja nie mógł uwierzyć w perfidność tej dziewczyny a jednocześnie głupkowata odwagę. 

Od Rhysa - CD Jaydena/Do Shey

 Wpatrywałem się w widoki za szybą, zatapiając w swoich myślach. W zasadzie była już noc i niewiele widziałem, ale o to właśnie chodziło. Robota taka jak ta, najlepiej wykonywana pod osłoną nocy, gdzie nie tak łatwo będzie nas wytropić. Adrenalina buzująca w moim ciele nie planowała zbyt szybko mnie opuścić. Jechaliśmy samochodem, a w aucie wraz z nami nie kto inny, jak Hidden we własnej osobie. Nie tak miało się to wszystko potoczyć. Wszystko poszło się chrzanić przez jeden, głupi błąd. Westchnąłem cicho, przykładając czoło do chłodnej szyby. I w co ja się znowu wpakowałem?

Od Jaydena CD Shey,Hidden'a

- Patrząc przez pryzmat tego, że mieliście w swoich szeregach kreta, którego nikt nie wykrył? - prychnąłem opierając się o ścianę, skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. - Mogę spać spokojnie przez następne dziesięć lat, a i tak nie doczekam się wizyty.
- Nawet nie wiesz jak bardzo martwy już jesteś. - syknął z braku lepszej odpowiedzi. - Z przyjemnością będę tym, który Cię odstrzeli.
- Żebyś miał na to w ogóle szansę, musiałbym być najpierw sparaliżowany od stóp do głowy. - uśmiechnąłem się lekko, patrząc mu w te wręcz płonące nienawiścią oczy. - Po prostu spójrz prawdzie w oczy. W dupie mam to, kim mi grozisz. Jak będę miał na to ochotę, to Cię po prostu zabiję rozumiesz? Gołymi rękami, tak jak Harpera. Jak psa i odeślę w tej klatce z kokardką zawiniętą na głowie. Komfortowo poczuję się dopiero wtedy, kiedy będę miał głowę twojego brata na kiju. A uwierz, że nie mam podstaw żeby się hamować.

Od Lukrecji - CD Harveya/Do Natalie

 Słysząc to wszystko i widząc postawę chłopaka nie mogłam uwierzyć własnym oczom i uszom. Czy on naprawdę myślał, że mogłabym posądzić kogoś o cos takiego nie mając kompletnie żadnych dowodów? Jak on w ogóle mógł tłumaczyć człowieka, który uczestniczył w porwaniu mojego brata?
Kiedy kontynuowała nadal ta swoją głupią gadkę nie mogąc już dłużej tego wytrzymać po prostu wstałam z miejsca automatycznie wyrywając dłonie z jego delikatnego uścisku. To bolało. Bolało nie tylko to w jaki sposób widział tą sytuację po tym wszystkim, ale również to, że nie mogłam powiedzieć mu całej prawdy żeby czasem nie zdemaskował ani mnie, ani pozostałych. Musiałam to wszystko zakręcić dookoła jednego tematu nie zbaczając na drugi. 

-Lu...

- Jak możesz. - nie dając mu dokończyć po prostu spojrzałam na niego z góry (bo w końcu siedział). - Od kiedy policja w swoich przesłuchaniach i diagnozach kieruje się więzami krwi, a nie faktami świadków? - odeszłam kawałek dalej w głąb pokoju pozwalając mu spokojnie wstać i podejść do mnie.

Od Harveya - CD Lukrecji

 Wszystko co wydarzyło się na przyjęciu było dla mnie wielką zagadką. Nie potrafiłem tych zdarzeń ułożyć w logiczną całość. Dlaczego ktokolwiek miałby zaatakować tych wszystkich ludzi, rodzinę Lukrecji? Co było motywem i celem? Pieniądze? Porachunki osobiste? I kto to w ogóle zrobił? Sądząc po tym, że posiadali broń zakładałem, że było to zaplanowane. Nie znałem odpowiedzi na tak wiele pytań, które to ciągle napływały mi do głowy, powodując jeszcze większy mętlik.

poniedziałek, 30 maja 2022

Od Lukrecji - Do Harveya

 Po wydarzeniach z bankietu rodzina i rodzeństwo niemal od razu zamknęła mnie w domu. Oczywiście ten 'szlaban' nie dotyczył kompletnie moich braci, a tylko i wyłącznie mnie ze względu na to, że jestem najmłodsza. Najmłodsza... ale to nie znaczy, że najgłupsza. Dobrze, ze moi rodzice nie wiedzieli co tak naprawdę się stało i gdzie teraz przebywa Hidden. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że ich młodszy syn został porwany i prawdopodobnie jest teraz torturowany przez drugą czołową mafię w Londynie. Na samą myśl o tym wszystkim robiło mi się nie dobrze, a żeby poradzić sobie z narastającym stresem chodziłam po całym domu licząc kroki i starając się nie zwariować. Dodatkowo dobijał mnie fakt, że w sumie mogłam skończyć dużo gorzej, gdyby nie idealne wyczucie mojego partnera, który osłonił mnie praktycznie własną piersią przed lecącymi kulami, a jego szybka reakcja pozwoliła nam na szybkie opuszczenie sali. 

Od Hiddena - CD Jaydena

 Widziałem... ciemność. W sumie przez większość tej pojebanej sytuacji miałem albo zakryte oczy, albo byłem nieprzytomny, albo moja twarz była chwilowo tak obita, ze krew spływająca mi z czoła po prostu uniemożliwiała widoki. Starałem się jak najbardziej opierać żeby przedłużać sytuacje. Nie wiadomo co strzeli tym kretynom do głowy i kiedy ostatecznie postanowią mnie odstrzelić. Chociaż..? To byłoby zbyt proste. Na pewno zdawali sobie sprawę z niefortunnej sytuacji w jakiej się znaleźli. Już od początku tego bagna dotarło do mnie, że to nie ja byłem celem tego wszystkiego, a porwanie mnie po prostu pokrzyżowało im plany. Oni jeszcze nie byli świadomi tego w jak ogromne gówno wdepnęli porywając się na chociażby dotknięcie mnie....

Od Maxwell'a CD Katfrin

Poinformowanie pozostałych osób nie było tak trudne, jak w przypadku Katfrin. Nie żeby odnalezienie adresu, czy numeru telefony było jakimś problemem. Bardziej chodzi o samą w sobie obecność kobiety w Londynie. Wojskowa należąca do gangu. Nadal do końca nie wiedziałem, a raczej rozumiałem, jak ona to wszystko godzi. I nie mówię tu o samych obowiązkach, a o tym jak wygląda to w jej głowie. Dziś jednak nie był dzień wszczynania bardzo głębokich i otwierających oczy rozmów, miałem jedynie doprowadzić ją do miejsca spotkania. Może zdarzy się jeszcze okazja, a wtedy z własnej ciekawości ją wykorzystam.
Nie zdążyłem dopić całej filiżanki kawy, przygotowanej przez jej gosposię, a czarnowłosa znalazła się w pokoju w którym siedzieliśmy. Nie tracąc już więcej czasu uprzejmie pożegnałem się z kobietą, która do tej pory mi towarzyszyła.

Od Zeno CD Maxwell'a/Blair

To wszystko toczyło się zdecydowanie za szybko nawet jak dla mnie. Byłem przyzwyczajony do tego, że wszystko się pierdoli, ale ostatnie kilka miesięcy to był jakiś istny cyrk. Tylko klaunów zostawił, a nam brakowało w tej chwili czerwonych, kwiczących nosków i czuprynek a’la afro.
Cieszyłem się, że Max tak wszystko ogarnął właściwie w jedną noc, bo to wszystko co powiedzieli mi razem z Justinem musieli obgadać albo dzisiaj rano, albo w nocy. Co gdyby nawet nie było świadków? Mogłem nie startować do Justina. Gdyby nie on prawdopodobnie nic bym się nie dowiedział, a Hide doskonale wiedział co robi pozostawiając młodego białowłosego w ukryciu.
- Zeno? - z rozmyślań ponownie wyrwał mnie głos dziewczyny, która postawiła mi przed nosem herbatę z melisy. Czy ja naprawdę jestem tak nerwowy, że już teraz arystokratka czyta ze mnie jak z otwartej księgi. - Skoro już jestem w to wszystko wtajemniczona możesz… - próbowała usiąść na przeciwko mnie w fotelu, jednak jeszcze nawet nie zdążyła się odpowiednio zgiąć, a wyprostowała się niemal na baczność kiedy drzwi wejściowe ponownie trzasnęły. Tym razem do środka wpadła Lukrecja, której widok nawet mnie poderwał z miejsca siedzącego. Nie spodziewałem się jednak, że jej wytonowany wyraz twarzy skrywa rozjuszoną Melisse, która z impetem ominęła młodszą siostrę, stanęła przede mną i w sekundę zamachnęła się dłonią by ostatecznie sprzedać mi soczystego liścia w policzek. Moje jak i zdziwienie Blair w tej sekundzie spowodowało grobową ciszę na jakieś kilka minut. Ani jedna ani druga Pani Moretti nie zwracał chwilowo uwagi na dziewczynę, głównie z tego względu, że obie wiedział kim jest i nie zamierzały snuć spekulacji.

Od Katfrin Do Maxwell'a

Brudne, tłuste włosy przyklejały się do mojej spoconej twarzy. Ledwo widziałam na oczy nie tylko przez dym, deszcz ale i błoto, które piekło moje oczy. Szybko przemyłam je wodą z plecaka ukrywając się w krzakach. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu, pociągnęłam spory łyk z butelki i schowałam ją na miejsce. Wyczołgałam się z krzaków kierując się w stronę moich ludzi.
- Co ustalił generał? - zapytałam osobę odpowiedzialną za łączność.
- Mamy wracać, to co jest mu potrzebne już jest w naszych rękach. - odpowiedział i spojrzał na dziewczynę leżącą na ziemi. Była cała w błocie, a jej czerwone oczy już nawet nie wydzielały łez. Widać, że była odwodniona i zmęczona całą sytuacja.
- W takim razie wracamy. - odpowiedziałam - Namierzyć wroga, wracamy ta samą drogą. - dodałam. Zwykle nie powinno się wracać tą samą drogą kiedy przeciwnik wiedział, którędy dotarliśmy jednak droga ta była najkrótsza, choć zarazem najniebezpieczniejsza. Znajdowała się na niej wiele przeszkód, nie tylko niebezpiecznych zwierząt ale i pozostałości po wcześniejszej walce. Teren w większości był zaminowany. Dlatego na tamte tereny nasz wróg nie wejdzie. Oczywiście to my ustaliśmy miny, ale kto pamięta ich dokładny rozkład?
-----

niedziela, 29 maja 2022

Od Maxwell'a/Blair CD Zeno

- Hidden? Porwali Twojego brata? - nim zacząłem jakiekolwiek wyjaśnienia i tak już bardzo trudnej dla nas wszystkich sytuacji , z wnętrza kuchni w której progu stał czarnowłosy wyłoniła się niska blondynka. Widok nieznajomej dziewczyny kompletnie wybił mnie z rytmu, zdziwiłem się też widząc, że ma na sobie ubrania gospodarza tego mieszkania. Nie chciałem o tym nawet myśleć, ale mimowolnie przemyślenia powędrowały w stronę tego, czy może pogodził się z tym, że jego ukochana nie jest już z nami na świecie. Zanim zdążyłem się odezwać wyręczył mnie w tym Justin. Przez całą drogę tutaj był niezwykle otępiały, ale na widok dziewczyny można powiedzieć, że momentalnie wrócił do żywych.
- Co Ty tutaj robisz Blair? - zapytał, a oczy dziewczyny momentalnie rozszerzyły się na widok białowłosego. Odnosiłem wrażenie, że przez moją wczorajszą nieobecność ominęło mnie naprawdę wiele rzeczy i z jakiegoś powodu wszyscy się ze wszystkimi znają.

Od Zeno CD Blair

Czy mi się wydawało czy dziewczyna faktycznie przeprosiła za swoje zachowanie? Nie było w nim w sumie nic dziwnego, ale nie będę narzekał na nadmierną grzeczność z jej strony chociaż uważałem, że czym więcej będzie ze mną przebywać tym bardziej zdemoralizowana będzie. Upiłem kolejny łyk alkoholu, który konkretnie mnie teraz uspokoił. Pomógł nieco oczyścić umysł i nie przejmować się tymi zdarzeniami, które miały miejsce kilka godzin temu.
-Niestety nie będziesz z tego zadowolona, ale skoro już wiesz kim jestem to na pewno będziesz częściej świadkiem takich sytuacji.- mruknąłem obracając w dłoni szklankę. Przyglądałem się jak lekko brązowa ciecz obija się o ścianki naczynia i chociaż kompletnie nie patrzyłem w stronę dziewczyny, czułem jej wzrok na sobie.
-Żartujesz?
-A wyglądam jakbym żartował? - odpowiedziałem i tym razem spojrzałem na nią kątem oka. - Mimo wszystko nawet jeśli mi nie ufasz to nie masz powodu do obaw.
-Jakoś mnie to nie uspokaja.

sobota, 28 maja 2022

Od Blair CD Zeno

- Dlaczego zadajesz mi takie dziwne pytanie? - odpowiedziałam cicho krzyżując ręce na piersiach. Nadal czułam jak moje ciało drży z nadmiaru emocji, nie wspominając o tym jak oczy piekły mnie przez ilość wylanych już wcześniej łez.
- A czy to nie oczywiste? Z tego co słyszałem od naszych matek jesteś mądrzejsza niż takie banalne pytanie. Blair, po tym co się stało.. to wszystko co już wiesz.. - przerwał na chwilę swoją wypowiedź zamykając oczy i biorąc głęboki wdech, a później wydech. -.. musisz wiedzieć jak się bronić. Jak zawsze być w bezpiecznej pozycji, uniknąć niepotrzebnych konfrontacji, w razie potrzeby..
-.. nie chcę nawet wiedzieć jak chcesz skończyć to zdanie, więc tego nie rób. - przerwałam mu po czym spuściłam wzrok z jego twarzy na czubki moich butów. Wcześniej śnieżnobiałe, a teraz splamione krwią jakichś niewinnych osób, tak samo jak sukienka.. i cała moja osoba. Byłam splamiona niewinnymi duszami, które odeszły z tego świata przez to, że wiedziałam w efekcie czego zginęły. Mafijnych zatargów.

Zeno CD Blair

Dziewczyna wcale nie ułatwiała sytuacji, a jej panika nasilała we mnie uczucie niepokoju kiedy normalnie w takiej sytuacji starałbym się szukać punktu odniesienia i najszybszej drogi ucieczki. Przecież to nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz. Wiele razy byłem w bardziej kryzysowej sytuacji i udawało mi się z niej wyjść. Teraz jednak bardziej niż o swoje życie martwiłem się o nią, o moich rodziców, Pangeę i rodzeństwo, którego nie widziałem na horyzoncie. Ku naszemu zdziwieniu w pewnym momencie strzały całkowicie ustały. Nie wiadomo z jakiego powodu po prostu... odjechali?
Dopiero teraz rozejrzałem się dookoła widząc ogromną ilość trupów, rannych, szkła i pozostałości po przedmiotach - innymi słowy był totalny syf. Blair przylgnęła do moich pleców nie chcąc na to patrzeć, jak widać w sytuacji takiego niebezpieczeństwa nawet ona była w stanie schować się za osobą, której w całym tym gronie ufała chyba najmniej. Zerknąłem na dziewczynę przez ramię, była roztrzęsiona i prawdopodobnie nie była już w stanie nawet trzeźwo myśleć.
- Blair... słuchasz mnie? - mruknąłem starając się nie mówić zbyt głośno. Nie wiedziałem czy ktokolwiek kto mógłby nam zrobić krzywdę jeszcze się tu kręci, dlatego musiałem zachować wszelkie środki ostrożności. Jeżeli chodzi o jej odpowiedź....nie dostałem jej. Dziewczyna na znak tego, że nadal jest trzeźwa umysłowo jedynie zacisnęła rączkę na mojej marynarce. - Za nami jest korytarz, ściągnij szpilki i idąc przy ścianie wejdź w trzecie drzwi od lewej.
- Ale... nie..

Od Kirke

Bankiet był czymś w rodzaju "przyjęcia", które mnie nudziło. To przebywanie wśród elity oraz te wszystkie rozmowy, zaczepki czy pomylenie mnie z tamtejszą obsługą.. Było to śmieszne i poniżej poziomu. Chciałam jak najszybciej stamtąd się wydostać, jednakże musiałam siedzieć i pilnować porządku, albo przynajmniej tego, by Zeno miał swego rodzaju spokój. Problemy, jak to one, nie uciekną ani nie zawrócą. Jednakże nawet ten spokój został zawalony. Piłam w najlepsze, a gdy miałam zaczynać kolejną butelkę, dostała wiadomość, że ma się coś wydarzyć. Oczywiście, gdy tylko chciałam o tym powiadomić szefa, dostałam telefon. Moje dziecko dostało gorączki i wylądowało w szpitalu. Musiałam czym prędzej wyjść. Gdy nie znalazłam obiektu, którego szukałam.
Zwyczajnie wysłałam mu wiadomość i wyszłam czym prędzej..
***

piątek, 27 maja 2022

Od Blair

Nie jestem dokładnie pewna w którym momencie rozmowa w dość szerokim gronie, zmieniła się w wyłączną rodziny mojej oraz Moretti-Harrisów. Nie było to częste zjawisko, mój ojciec rozmawiający z kimkolwiek kto nie był jego współpracownikiem w tak.. zaangażowany sposób? Jest bardzo uprzejmym człowiekiem, zagajony do rozmowy zawsze (nawet nie zainteresowany) w niej uczestniczy. Z Panem Philipem było to jednak trochę inne. Skoro moja mama znała się z Panią Cynthią całkiem dobrze, powinno być to dla mnie oczywiste, że ich mężowie również mają jakąś bardziej zażyłą znajomość. Nadal jednak było to dla mnie dość osobliwe doświadczenie. Ale dobrze wiedzieć, że mój staruszek nie żyje tylko pracą i osobami z nią związanymi ; w końcu mówi się, że pracę powinno się w niej zostawiać, a nie zabierać do domu.

Od Jayden'a CD Hamisha

Ah, Hamish. Największy ból głowy, jaki miałem przyjemność poznać, ale zarówno jedyny, który przynosił stałe i sensowne pieniądze. Słysząc jego zaczepne odzywki czułem, jak jedna brew zaczyna mi drżeć z poddenerwowania. Dziadyga, który zna się jedynie na burdelach, wydawaniu pieniędzy oraz sprawiania sobie nowych laleczek do towarzystwa. Chyba nic nie denerwowało mnie bardziej od tego, jak się odnosi tylko ze względu na to, że jest bardziej spróchniały ode mnie.
- Zacznijmy od tego, że z tym nie miałem nic wspólnego. - gestykulowałem w stronę młodego, który z braku sił po prostu siedział na kolanach, ze spuszczoną głową. - To Florencia spierdoliła sprawę.
- Od kiedy takie sprawy powierza się babom? - mężczyzna pokręcił głową, po czym włożył dłonie do kieszeni spodni, które pewnie kosztowały więcej niż powinny. - To ta platynowa blondyna?
- Tak. A jak się wkurwię, to oddam Ci ją w pierwszej kolejności. I to za darmo.
- Przyzwoita cena.

Od Hamisha CD Jayden'a, Hidden'a

Hamish dopalił kilka ostatnich buchów, zanim rzucił niedopałek na ziemię i zgniótł butem. Mężczyzna był stosunkowo nowym dodatkiem miejscowego gangu Serpents, dołączył w końcu przed niespełna ledwie kilkoma tygodniami. Jeszcze nie przywykł całkiem do tego, że mimo swego bogatego życiorysu nie wyrobił sobie jeszcze u nich wystarczającego prestiżu, żeby nie zajmować się byle robotą. Dlatego klął nam na siebie, że musi po nocach jeździć po jakieś pierdołowate sprawunki.
Od początku wiedział, że poprzednia mafia długo nie pożyje, a z Pangeą średnio było mu po drodze. On się nie wtrącał w ich biznesy, oni się nie wtrącali w jego. Handel żywym towarem uprawiał sporadycznie, ale zamierzał nieco roznieść wzdłuż i wszerz swoje własne prywatne imperium bardziej specjalistycznych usług, a do tego potrzebował dużo więcej materiału. Najlepiej młodego, lotnego, takiego, którego nikt nigdy nie będzie zbytnio szukał. Dziewczyny i chłopcy z państw pełnych własnych problemów nadawali się do tego idealnie. Chciał czegoś więcej, miał w końcu dużo większe ambicje, więc bez oporów poczekał na odpowiedni moment. I wtedy nadarzył się przewrót Serpents. Umiał celnie wypatrzeć okazje, wobec tego nie czekał nawet minuty, zawczasu przygotowany na taką ewentualność, żeby wgryźć się w trzewia środka organizacji, przebić do niego jak taran i zająć sobie ciepłą posadkę wśród gównarzerii.

czwartek, 26 maja 2022

Od Jayden'a CD Hidden'a

Był już dość późny wieczór. Zmiana pogody dała sobie o sobie znać w momencie gdy na moich przedramionach zaczęła pojawiać się gęsia skórka, a na policzkach i czubku nosa poczułem chłód. Magazyn w dokach, w którym odbywało się spotkanie z moim najwyżej postawionymi podwładnym, doskonale odtwarzał zewnętrzną temperaturę, jednak dla spełnienia moich obecnych planów były to idealne warunki. Nie byliśmy oczywiście sami, budynek na zewnątrz, jak i wewnątrz był pilnie strzeżony. Nie wspomnę już o tym, że sama ochrona doków została przeze mnie hojnie wynagrodzona za informowanie nas o wszystkich pojawiających się dziś na tym terenie.
- Mam kurwa wrażenie, że znowu oszukujesz. - usłyszałem jak z ust mojej 'prawej ręki', Richarda, padają kolejne niesłuszne oskarżenia. Spoglądał znad trzech trzymanych w dłoni kart to na mnie, to na stół, gdzie leżały nasze obstawiane pieniądze.

Od Beatriz

 Prawdę powiedziawszy miała już serdecznie dość tego ciągłego uciekania. Jako kobieta trzydziestodwuletnia chciała poczuć, że wreszcie znalazła takie miejsce na ziemi, w którym nie będzie musiała stale oglądać się za plecy w obawie, że ujrzy za nimi jakiegoś szaleńca, który na zlecenie jej ojca lub nadal niebyłego męża ma ją zamordować lub sprowadzić z powrotem przez srogie oblicze Williama. W sumie jeśli tak dobrze się zastanowić, Delfina nie była pewna które z tych dwóch rozwiązań by wolała. Z jednej strony jako córka faceta od wielu już lat stojącego na czele meksykańsko-grenlandzkiej mafii aż za dobrze zdawała sobie sprawę, że sam akt zadawania śmierci może ciągnąć się nawet przez wiele godzin, ale z drugiej przecież zawsze kończył się wybawieniem w przeciwieństwie do niewyobrażalnej wręcz kary, której z pewnością doznałaby z ręki Willa, gdyby tylko znowu się przed nim znalazła. Nie, teraz, gdy wychylała czwarty tego dnia kieliszek taniej, ciepłej wódki uświadomiła sobie, że prędzej sama podcięłaby sobie żyły tępym ostrzem niż dałaby się zaciągnąć po raz kolejny do mieszkania tego gnojka. Cholera, przecież z kobietą wywodzącą się z rodu Chávez tak się zwyczajnie nie postępuje. 

Od Shey Do Jayden'a

Do tej pory nie wiem gdzie rozsypać prochy siostry. Urna ulokowana została w miejscu wraz z drobnym ołtarzykiem, tuż w głębi ścianie na parterze mojego apartamentu. Siedziałam akurat na poduszce i wpatrywałam się w zdjęcie swojej bliźniaczki, milczałam. Cisza, jaka mnie otaczała, zagłuszała jedynie papuga, która sobie latała. Czułam jej obecność tuż za mną, to jak kładzie brodę na moim ramieniu i stara się mnie pocieszyć, choć smutek był jedną z właściwości tego zawiłego życia. Westchnęłam, ogrzewane podłogi robią swoje. Może przestrzeń jest duża, ale nie jest tu zimno, gdyż jest ładnie naświetlany przez słońce, albo klimatyzacje. Chociaż nawet chłód mi nie przeszkadza. W planie nie miałam nic do roboty, zresztą jak zawsze. Nie śpieszyłam się, gdyż nie czułam takiej potrzeby. Spokojny oddech, pełen spokój i ta gadająca papuga. Sprawiała irytacje i chichot. W końcu przysiadła mi na nodze, najpewniej zgłodniała.

środa, 25 maja 2022

Nowa Postać - Felix Laozi!

 
KONTAKT: Livari#8488

Nowa Postać - Katfrin Salvadore!

 
KONTAKT: Katfrin#4101

Od Hidden'a

Bankiet rozkręcał się w najlepsze, a całe zebrane towarzystwo wpadało w coraz to większe upojenie alkoholowe. Do tej pory nie widziałem nigdzie Maxa co zauważyłem - poważnie martwiło mojego starszego brata. Tym bardziej teraz kiedy na sali pojawili się rodzice Lan i jej młodsza siostra Lien Mi nie chciałem stresować go dodatkowymi pytaniami. Siedziałem sobie z boku i po prostu obserwowałem całą tą sytuację sącząc kieliszek z szampanem już chyba…czwarty? Jeśli matematyka mnie nie zawodzi.
- Wyglądasz jakbyś albo był już nieźle zjarany, albo przymulony. - ku mojemu zaskoczeniu elegancko ubrany Justin przysiadł tuż obok mnie na pikowanej, białej kanapie przy okazji stukając się ze mną kieliszkiem.
Byłem w niemałym szoku, że Justin tak po prostu zaczął się do mnie odzywać po tym wszystkim. Istniała też szansa, że ten nieinwazyjny dialog po prostu jest niemym wyciągnięciem ręki w moją stronę. Zmierzyłem go delikatnie uświadamiając sobie, że w takim wydaniu widzę go pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu. Biały garnitur jeszcze bardziej podkreśla jego urodę i siwe włosy
- Jestem po prostu jeszcze trzeźwy. - zaśmiałem się cicho nie chcąc zdradzać moich faktycznych powodów do obaw.

Od Maxwell'a

Nie dało się ukryć, że nie byłem zbyt entuzjastycznie nastawiony w stosunku do całego tego przedsięwzięcia. Wręcz nienawidzę tego typu przedstawień jednak nie mam tutaj zbyt wiele powiedzenia. Tak czy siak musiałem się tam pojawić i udawać, że mnie to wszystko obchodzi, a przede wszystkim pilnować tego, aby panował porządek. Człowiek był głupi myśląc, że działanie w zorganizowanej grupie przestępczej nie będzie miało nic wspólnego z czymś takim jak bankiety. Ale za to chyba mogę podziękować temu jakimi grubymi rybami w społeczeństwie są państwo Harris. Może gdyby nie ich status nie musiałbym mieć większej prezencji społecznej niż to konieczne.
Całe szczęście moja przybycie na to kompletnie zbędne mojemu życiu przyjęcie było opóźnione sprawami mafii. Chyba już dawno nie byłem zadowolony z faktu, że coś się stało na naszych terenach. Naturalnie na miejsce zdarzenia udałem się tylko ja, z kilkoma podwładnymi. Zeno z oczywistych przyczyn nie mógł się pojawić, musiał już wszystkiego doglądać przed przybyciem gości czy rodziców. Dobrą wiadomością było to, że pomimo naszej drobnej sprzeczki, która wcale nie stała się tak dawno, nadal myślał trzeźwo i nie zwątpił w moje kompetencje.
To co zastałem po przybyciu do jednej z melin w której umówiłem się z obecnymi przy alarmującym zdarzeniu facetami było dość zaskakujące. Zaskakujące w znaczeniu 'Kto byłby na tyle głupi, żeby to tak po prostu zrobić'.

środa, 18 maja 2022

!Under Construction!

 Obecnie pracujemy nad wieloma rzeczami (serio), które wymagają poprawy i udoskonalenia. Było cicho, ale niedługo się to zmieni. Wszystkich, którzy są zainteresowani ciepło przywitamy i prosimy o cierpliwość! 

~ Administracja