środa, 28 września 2022
Od Cassandry - CD Anraia/do Harveya
poniedziałek, 26 września 2022
Od Romaise - CD Andrew
- Jak myślisz, rzeczywiście tam pójdzie i opowie o wszystkim ? - Zwróciła się do plączącej się pod jej nogami kotki jako do jedynej istoty w pomieszczeniu po wyjściu mężczyzny. Nie żeby oczekiwała jakiejś odpowiedzi, no może poza zwykłym miauknięciem, ale tak bardzo chciała jeszcze raz usłyszeć te słowa na głos. Brzmiały na tyle pięknie i niosły ze sobą tak wielką nadzieję na ciut lepsze jutro, że aż nie mogła w to uwierzyć.
niedziela, 25 września 2022
Od Andrew - CD Romaise
Od Sumiere CD Anrai [16+]
sobota, 24 września 2022
Od Felixa - CD Harveya
Harvey mówił do rzeczy i z sensem, a ja i Anrai jedynie słuchaliśmy tego co ma nam jeszcze do powiedzenia odnośnie swojego brata. Nawet jeśli faktycznie nie wiedział....czegokolwiek... to i tak go nie usprawiedliwiało. Właśnie sam sobie udowodnił, że ślepo uwierzył dziewczynie, w której się zakochał. Nie wiadomo jakie sekrety jeszcze kryje ona sama jak i jej rodzina.
-Dlaczego nie próbowałeś go namierzyć? - po krótkiej ciszy przemyśleń ponownie zacząłem mówić. Spocząłem na jednym z foteli, które tam stały i przeczesałem dłonią długie włosy, które akurat teraz zaczęły spadać mi na twarz. Już chyba też byłem trochę tym zmęczony, że wręcz musimy ciągnąć go za język, by cokolwiek nam powiedział.
Od Setha - CD Hiddena
Dość szybko przemieściliśmy się do willi. A do przejechania mieliśmy spory kawałek, bo willa znajdowała się w lesie. Jazda motocyklem to naprawdę fajna sprawa. Siedząc z tyłu zastanawiałem się, czy Hidden kiedykolwiek pozwoli mi kierować swoim cackiem. Chętnie bym się choć raz wybrał na przejażdżkę. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby i Hidden mi towarzyszył.
Siedząc już w salonie, zastanawiałem się co nas teraz czeka. Zdążyłem poznać podczas wakacji ludzi obecnych na tym spotkaniu. Mniej więcej wyrobiłem sobie o nich zdanie. Dziś jednak postanowiłem bardziej przyjrzeć się Lydii. Nie podobało mi się to, co zaszło w studio tatuażu. Odrobinę byłem zazdrosny o czarnowłosego. Zdecydowanie wolałem, kiedy damskie grono uganiało się za Zeno. Przynajmniej Natalie miałem z głowy, chociaż ostatniego dnia zaczęliśmy się nawet dogadywać.
- Mamy też używać broni palnej? - zapytałem, zaskoczony tym pomysłem.
- Nigdy nie wiedomo jak potoczy się akcja. Musicie być wszechstronni - odpowiedział Zeno, mierząc mnie przez chwilę wzrokiem.
Od Rhysa - CD Julleny
Spojrzałem na jej dłoń. Zastanawiałem się ile razy te palce naciskały na spust, ile razy umazane były krwią. Najchętniej bym jej ją uciął, mając z tego chorą satysfakcję. Powstrzymałem jednak swoje dziwne myśli. Chwyciłem jej dłoń, mocno ściskając. Niech nie myśli, że dam się tak łatwo ugłaskać. Szczególnie po tym, jak ta żmija wypowiedziała imię Taigi. Najwidoczniej nieźle się przy tym bawiła. Nie było w niej współczucia. Zastanawiałem się czy te lata spędzone u boku Serana całkowicie ją odczuliły na ludzkie cierpienie. Czy w ogóle potrafiła jeszcze kochać.
- Nadal jesteś moim wrogiem i to się raczej nie zmieni - powiedziałem przez zęby, po dłuższej chwili dopiero ją puszczając. - Odwal jakiś numer, a będziesz następna. Zaraz po Jaydenie.
Dziewczyna wykrzywiła jedynie kącik ust w krzywym uśmiechu. Kilka razy zacisnęła swoją dłoń, następnie ją prostując. Chyba ją trochę zabolał nasz ,,przyjacielski" uścisk.
- Mam nadzieję, że jesteś równie dobry w czynach co w mieleniu ozorem - odparła.
Od Harveya - CD Felixa
Wszystko poszło nie tak, jakbym tego chciał. Liczyłem, że sprawa na komendzie okaże się tylko formalnością i pójdzie gładko. Niestety. Zamiast upragnionego spokoju, mieliśmy na karku policję. I nawet ja nie potrafiłem wpłynąć na decyzję chłopaków. Nie mogłem im rozkazać, aby porzucili tę sprawę. Czułem, że to dopiero wierzchołek góry lodowej. Sytuacja zapewne się zagęści. Już teraz nie było wesoło.
Słowa Lukrecji mnie zszokowały. Przywiozłem ją na komendę wiedząc, że jest niewinna, że ta broń wcale nie należała do niej. Doskonale pamiętałem sytuację z cukierni, kiedy na zapleczu zastałem Lukę wraz z Rhysem. Nie wiedziałem wtedy, że dziewczyna, która skradła mi serce ma jakiekolwiek powiązania z mafią. Prościej było uwierzyć w jej wersję zdarzeń. Rhys miał już problemy z prawem, dlatego posiadanie przez niego broni nie było aż takim zaskoczeniem. Nie uwierzyłem, kiedy się tego wypierał. Dziś dowiedziałem się, że jednak był niewinny. Przynajmniej w tej kwestii. Nie dziwiłem się, że mnie znienawidził, skoro nawet go nie wysłuchałem.
czwartek, 22 września 2022
Od Dakoty - CD Rhysa
Od Anraia - CD Cassandry
środa, 21 września 2022
Od Felixa - CD Harveya
Te wszystkie słowa o tym jak bardzo nie chce się z nami kłócić i nadal pozostać na relacjach koleżeńskich dosyć mocno do mnie docierały. Nie wiedziałem ile w nich jest prawdy i czy jego intencje są czyste, ale przecież nie będę go osądzać, bo nie o to tu chodził. Nikt nie chciał go rozdzielić z jego ukochaną po prostu zaczęło nam tutaj coś bardzo mocno śmierdzieć i wcale to nie byłem ja. Lukrecja byłą tajemniczą osobą i dowiadywaliśmy się o tym na każdym kroku, za każdym razem gdy tylko temat dotyczył jej osoby lub gdy się jakimś cudem z nią widzieliśmy. Czas najwyższy żeby ktoś umył oczy temu kochasiowi, bo jeszcze wpakuje siebie i przy okazji nas w coś z czego już tak łatwo nie wyjdziemy.
-Fajne czasy to by może były gdybyś przestał ślepo wierzyć w tą dziewczynę. Nie sądzę byś znał ją na tyle dobrze żebyś mógł wykluczyć wszystkie ewentualne kryminalne scenariusze tej sprawy.
-Felix....ja po prostu wiem, że ona nie byłaby do tego zdolna.
Od Marleya CD Andrew
Marley rzucił jej jedno z bardziej pseudogroźnych spojrzeń, przez co Bonnie powtórzyła pytanie. Tym razem z grzecznym proszę i czy mogę. Uczenie ośmiolatki manier wydawało się coraz trudniejszym zadaniem z dnia na dzień. Tym bardziej po maratonie Piratów z Karaibów sprzed tygodnia, z którego Bonnie ewidentnie wyciągnęła nowy pomysł na życie.
– Kapitanem kuchni? Przepisu? – Marley wyciągnął zakupy na stół, rozkładając wszystkie warzywa w równej linii. Bonnie zdążyła wdrapać się na blat i wywijając nogami w powietrzu, zaczęła segregować pozostałą część zakupów, tę, którą sama wcisnęła do koszyka kiedy Marley niby nie patrzył.
– Tak. Brzmi fajniej niż szef. Piraci przecież też mieli kucharzy.
– Czyli to czyni mnie twoim kucharzem? – Marley zmrużył oczy, na co Bonnie wyszczerzyła dziurawy uśmiech. Uderzała nogami w szafkę pod blatem rytmicznie, sztućce w środku grzechotały.
– Tak. Zostałeś zabrany z królewskiego statku jako zakładnik. Musisz się mnie słuchać, bo inaczej zostaniesz rzucony do morza, na pastwę rekinów!
Marley wydał z siebie okrzyk, próbując wyglądać na najbardziej przerażonego, jak się da.
– O nie, tylko nie rekiny! Wszystko, tylko nie rekiny!
Bonnie zachichotała głośno, chowając twarz za opakowaniem płatków.
– Musisz pozwolić mi wybrać muzykę! I talerze, na których będziemy jeść.
Marley wyprostował kręgosłup i zasalutował. Bonnie, zachwycona, odwzajemniła gest z poważną miną, którą utrzymała jakieś dwie sekundy, zanim parsknęła śmiechem.
– Aj, aj kapitanie!
wtorek, 20 września 2022
Od Lukrecji - CD Anraia
Panika to jedyne określenie, które mnie teraz opisywało. Miałam tak ogromny mętlik w głowie, a negatywne emocje jeszcze bardziej się we mnie kumulowały co powodowało jeszcze większy strach. Próbowałam nie patrzeć w jego stronę, ale ten przenikliwy wzrok azjaty przewiercał mnie na wylot. Nie mogłam mu ufać w ani jednej kwestii, którą poruszał, ale zastanawiało mnie to, czy on naprawdę ma takie informacje czy to wszystko było tylko po to żeby mnie wkopać. Gdyby tylko Zeno tu był, albo ktoś kto mógłby mnie pokierować. Myśląc tak nad tym wpadłam na jedną rzecz...
-Nie będę nic mówić bez adwokata... - wymruczałam w końcu nie mogąc sklecić poprawnego zdania. Nie byłam w stanie się nawet skupić myśląc o tym, że Harvey naraził mnie na takie akcje mówiąc, że chce mnie ochronić. Co on w ogóle miał w głowie? Dlaczego tak mu zależało żeby jego koledzy mnie przepytali?
-Całkiem cwane zagranie biorąc pod uwagę, że twój brat jest jednym z lepszych prawników, ale teraz pytanie... czy ty chcesz narażać Harveya na zawieszenie w pracy? - splótł swoje dłonie w geście pewności. Uniósł lekko głowę obdarowując mnie przelotnym spojrzeniem, by zaraz potem znów spojrzeć w komputerek i coś tam wklepywać. Rozumiem, że już będę notowana i teraz moja kariera modelki pójdzie się jebać.
Od Julleny - CD Rhysa
-Od tak... to może nie. - westchnęłam cicho podchodząc bliżej chłopaków. Rhys to chyba myślał, że ja się urodziłam maszyną do zabijania i to wcale nie tak, że w końcu nadal jestem kobietą i mam chociażby minimalne zasoby uczuć. -Jayden ostatnio nie poświęca mi za dużo czasu, a ja nie lubię być piątym kołem.
-Zawsze nim przecież byłaś. Po prostu celowo unikałaś tego tematu, bo wiedziałaś, że jeżeli coś powiesz to Cię zabije i to z zimną...
-Mylisz się. - wyciągnęłam scyzoryk z kieszeni bluzy odsuwając od niego Mavisa i przystawiając mu go niebezpiecznie blisko krtani. - Jayden nie tknąłby mnie palcem, bo nawet jeśli jest pojebanym psycholem to uwierz mi, że ma słabe punkty. Jednym z nich jest Pangea i to, że typ się ich boi nawet jeśli chce, by wszyscy myśleli inaczej.
Od Rhysa - CD Dakoty
Całe to spotkanie w barze było dziwne. Niezwykle ciężko rozmawiało się z chłopakiem, kiedy miało się obawy, że zaraz zaśnie. Nawet, jeśli zażył swoje leki miało się wrażenie, że myślami był gdzie indziej. Ciekawy przypadek. W swoim życiu nie spotkałem kogoś takiego. Cieszyłem się tylko, że mogłem mu pomóc najlepiej jak umiałem. Nie zatrzymywałem go, kiedy zdecydował się opuścić już bar. Widocznie miał dość. Nie upierałem się też by odprowadzić go do domu bądź taksówki. Wyszedłbym na namolnego. Był dorosły i potrafił o siebie zadbać zważywszy na fakt, że chadzał po barach bez znajomych.
Dopiłem swojego drinka, po czym również zdecydowałem się zbierać. Nie było sensu dłużej siedzieć bez towarzystwa. Żałowałem, że nie udało mi się wyciągnąć chłopaków. Poprawiłem bluzę i wyszedłem z lokalu. Kiedy tylko znalazłem się na dworze, narzuciłem na głowę kaptur. Wciąż nie byłem bezpieczny. Ludzie Jaydena nadal na mnie polowali. Każde wyjście było dla mnie ryzykowne, ale siedzieć bezczynnie w czterech ścianach również nie planowałem. Zachowując środki ostrożności i za bardzo nie afiszując się swoją obecnością jak do tej pory nadal żyłem.
Od Harveya - CD Lukrecji
Nie było mi łatwo przywieźć Lukrecję na komendę. Miałem wiele wątpliwości i pytań. Obawiałem się, jakie konkretne zamiary miała tamta dwójka. Czy mogłem im zaufać? Powierzyć Lukrecję w ich ręce? Znałem całą procedurę policji. Wiedziałem co będzie ją czekać. Czy ona była tego świadoma? W drodze do miejsca docelowego starałem się mniej więcej nakreślić jej jak przebiegnie spotkanie. Nie wiedziałem czy była przygotowywana do zmierzenia się z policyjnym przesłuchaniem. Nie było to nic przyjemnego. Czasem sam podczas pracy musiałem odgrywać ,,złego glinę". Stresowałem się okropnie, chyba na równi z moją miłością. Nie podobało mi się, że już po chwili musiałem się z nią rozstać. Najchętniej sam towarzyszyłbym jej podczas tej całej rozmowy. Wróć... przesłuchania, bo rozmową to pewnie nie można było nazwać.
Kiedy Lukrecja została zaprowadzona do pokoju wraz z Anraiem, zostałem sam z Felixem. Ten dla pewności trzymał dłoń na moim ramieniu, aby powstrzymać mnie przed ruszeniem za nimi. I tak pewnie by się stało. Wiedziałem jednak, że nie powinienem robić zbędnego widowiska. Wierzyłem w Lukrecję. Na pewno sobie poradzi.
Od Rhysa - CD Isaaca
Wiedziałem, wiedziałem kurwa, że Isaac zacznie zadawać niewygodne pytania. Niech piekło pochłonie Hiddena i całą jego rodzinkę. Mavis nie był głupi. Zdążyłem już trochę go poznać. Nie da się go okłamać, ominąć prawdy też mi się nie uda. To wszystko wina tego małolata, jeśli ma kogoś obwiniać o zerwanie naszej śmiesznej umowy, to właśnie siebie. Nie dawał mi wyboru.
Wszystkiego mogłem się spodziewać. Napadu na nas przez bandę z Pangeii, patrolu policji widzącego to zamieszanie, ale nie Julleny. Tylko nie jej. Skoro ona tu była, Jayden też musiał kręcić się w pobliżu. Zawsze kręciła się wokół niego. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Jakim cudem mnie znalazła? Starałem się nie wychylać. Czy Isaac mnie sprzedał? Od początku taki miał plan? Zrobił to dla pieniędzy? Informacji?
poniedziałek, 19 września 2022
Od Anraia - CD Lukrecji
Od Calixte - CD Harper
Od Isaaca - CD Rhysa
Przez około 20 minut (bez zegarka w ręku) szliśmy w kompletnej ciszy, a jedyne co było słychać o tej późnej godzinie to moje wciąganie i wydychanie dymu. Czekałem aż sam może podejmie jakąś rozmowę, ale widzę, że to dziecko trzeba prowadzić za rękę nie tylko w kwestiach samoobrony, dlatego kiedy już mu się znudziło czekanie chwyciłem go za szmaty i rzuciłem plecami o jakiś budynek koło którego szliśmy. Dobrze, że było tak późno i gapiów nie było za dużo. Oparłem się butem tu obok niego przewracając sobie w pacach tego samego kunaia, którym wcześniej zagroziłem tamtemu czarnowłosemu.
-Ten młody to był Hidden Harris. Ten dzieciak, który został porwany przez Serpents, którego ktoś 'wrobił'.- zacząłem łącząc fakty z ostatnich informacji jakie pozyskałem, bo w końcu tym zajmowałem się na co dzień. - Skoro się znacie, a on jest do ciebie tak agresywnie nastawiony nie bojąc się tego, ze dostanie wpierdol to w takim razie jesteś zamieszany w tą akcje. Z tego co wiem Hiddena odbiła policja, ale chuj wie jak naprawdę było. Albo mi wszystko wyśpiewasz, albo przestaniemy być na relacjach koleżeńskich. - wkurwiony wbiłem mu kunaia tuż obok twarzy. - Sory, ale jeśli myślisz, że twoje umiejętności są w stanie w tym momencie przewyższyć moje to lepiej dobrze oceń tą sytuację..
Od Lukrecji - CD Harveya
Siedząc i opłakując swoją chujową sytuację miałam wystarczająco dużo czasu żeby napisać do wszystkich co to było konieczne i przy okazji ogarnąć sobie jakieś alibi, które byłoby w stanie wyciągnąć mnie z opresji. Zeno na razie nie chciał się wtrącać i zabronił też tego całej reszcie. Gdyby się wtrącili już teraz szansa, że mogłabym to jakoś przekręcić na swoje po prostu by się rozpłynęła. W którymś momencie usłyszałam dzwonek telefonu, a na wyświetlaczu oczywiście Harvey...
Niepewnie odebrałam telefon choć to było do przewidzenia, że albo tu przyjedzie, albo będzie próbował się ze mną kontaktować.
-Dlaczego dzwonisz... - powiedziałam pierwsza zanim ten zdążył powiedzieć chociażby 'halo' - Nie powinieneś się ze mną kontaktować...
-Luka...musisz im udowodnić, że to nie ty zabiłaś Florencje. Rozmawiałem z nimi i jeśli pojedziesz do labolatorium...
Od Hiddena - CD Rhysa
Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi. Salon już był zamknięty więc mieliśmy pewność, ze nikt się tu nie napatoczy i nie zobaczy tej sytuacji. Z resztą... nie było w niej nic nadzwyczaj podejrzanego, po prostu porachunki dwóch kolesi, które był bardzo naturalnym zjawiskiem.
-Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi. - Seth wyrwał mnie z zamyślenia kładąc dłoń na moim ramieniu i lekko mną potrząsając. Spojrzałem na niego od razu i szybko zlustrowałem go wzrokiem żeby zaraz znowu spojrzeć na drzwi wejściowe do lokalu.
-Chciałam powiedzieć 'a ty nie masz czym szastać' dla reguły, ale niestety ... skłamałabym. - Lydia siedząca na stołeczku z zarzuconą nogą na nogę przewracała w palcach długopis i uśmiechała się podejrzanie. W sumie od niej nie słyszałem jeszcze takiego komplementu na temat swojego wyglądu, ale dobrze wiedzieć jak się sprawy mają. - Chce otrzymać jakąś nagrodę za fakt powiadomienia Cię. - zaśmiała się cicho mówiąc to chyba tylko po to, by rozładować napięcie jakie między nami pozostało.
Od Harveya - CD Anraia
Przysłuchiwałem się uważnie, co ta dwójka mówiła. Na początku Anrai nieźle mnie wkurzał swoimi wywodami o jedzeniu. Były ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś pieprzone żarcie. Pragnąłem wstać i uciszyć go, aby podzielił los Felixa. To nie był dobry czas na żarty. Mi nie było do śmiechu. Wiedziałem, że ta dwójka błaznów świetnie się dogaduje i rozumie bez słów. Kiedy zaczęli to swoje mini przesłuchanie, bo rozmową nie dało się tego nazwać, postanowiłem mówić samą prawdę. Felix i Anrai byli świetnymi policjantami, bez trudu rozpoznaliby, że mówię nieprawdę. Odpowiadałem więc szczerze tyle, ile sam wiedziałem. Zależało mi, aby w końcu dali nam spokój. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że przez nich mój związek z Lukrecją by się rozpadł. Tego nie mógłbym im darować.
- W porządku - zdecydowałem bez wahania. - Zaraz do niej pojadę i z nią porozmawiam. Jeszcze dziś stawimy się w laboratorium.
- Myślisz, że faktycznie się zgodzi? - wtrącił Felix do Anraia, wcale nie siląc się na ściszenie głosu.
- Albo już jest w drodze na lotnisko - dodał Anrai.
Od Rhysa - CD Hiddena
Nie skojarzyłem faktu, że w studio tatuażu spotkam Lydie. Na tyle lokali natrafiłem akurat na nią. Nie chciałem mieć z Pangeą nic wspólnego. Dostosowałem się do groźby Moretti i nawet nie rzucałem się nikomu w oczy. Aż do dziś. Najchętniej wyszedłbym stąd i wybrał inne miejsce. Niestety moja reakcja byłaby przesadzona i wzbudziłaby większe zainteresowanie Isaaca. Nie chciałem go okłamywać. Dużo mu zawdzięczałem, lecz nie mógł poznać tej części mojej przeszłości. Przynajmniej nie teraz. Widząc, że Isaac jest w gotowości do ewentualnego użycia broni, trochę się wystraszyłem. Gdyby coś stało się Hiddenowi, miałbym całą mafię na karku. Z Pangeą miałem na pieńku, ale nie polowali na mnie jak to robiło Serpents. I wolałbym, aby nasze relacje się nie zmieniły na te gorsze.
- Chodź na słówko - powiedziałem do czarnowłosego, który mierzył mnie groźnym spojrzeniem.
Dałem znać Isaacowi, że zaraz do niego dołączę. Raz jeszcze zlustrował Hiddena, po czym bez słowa wyszedł na zewnątrz. Chyba mógł mi zaufać w kwestii, że w razie zagrożenia sobie poradzę. Przez szklane drzwi widziałem, jak wyciąga elektryka, aby znów zatruwać swoje płuca. To jego nieodłączny element.
niedziela, 18 września 2022
Od Harper - CD Seana/Do Calixte
- Idź się ogarnij. Zorganizuję jakieś jedzenie – pogłaskał mnie po mokrych włosach na co tylko skinęłam głową i posłusznie wykonałam jego polecenie. Usiadłam na chwilę na łóżku w celu przebrania się w dresy. Zrobiłam to, po czym dosłownie na chwilkę położyłam się na materacu. Zasnęłam. Jak dziecko.
Obudziła się dopiero wieczorem. Leżałam przykryta kocem. Czułam się wypoczęta jak nigdy. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że przecież nie byłam w domu sama kiedy zasypiałam. Od razu zerwałam się z łóżka. W domu była już matka. Siedziała na sofie czytając jakąś książkę. Zignorowałam ją. Nawet się nie przywitałam. Seana już nie było. Dopiero kiedy wróciłam do siebie dostrzegłam karteczkę stojącą na biurku.
Od Romaise - CD Andrew
Gdyby tylko wiedziała, że oto ma przed sobą poszukiwanego wielokrotnego mordercę na pewno za nic nie poprosiłaby go o udanie się do tunezyjskiej ambasady. Jasna cholera, przecież pracujący tam urzędnicy z pewnością nie byli aż takimi zacofanymi kretynami, by nie potrafić rozpoznać twarzy osoby, która przez długi czas była pokazywana niemal we wszystkich mediach ! Zwłaszcza, że ta konkretna twarz należała do mężczyzny, a więc nie była niczym zasłonięta, a ona nie miała przecież nikogo innego, kto zechciałby jej choć trochę pomóc. To nie miało prawa skończyć się dobrze.
Od Dakoty - CD Rhysa
Od Cassandry - CD Anraia
Od Melissy - CD Faye
Złapałam się za głowę słysząc jak Faye mówi o moim bracie. Naprawdę...znała go w tak małym stopniu, że jeszcze nie potrafiła wyczuć jego poczucia ...martwienia się o innych? On był...specyficzny, ale nie na tyle, by nie obchodziło go to, że Faye nie chce na niego patrzeć. Prawdopodobnie nie chciał mieszać ją w to co się działo. Cała ta sytuacja z Serpents na pewno go przytłoczyła, a on nie dość, że musiał teraz polegać tylko na sobie to Faye wcale nie pomagała mu sobie z tym poradzić. Oczywiście ani ja, ani on, ani nikt inny nie mógł jej uświadomić co się dzieje. Z jednej strony przecież nadal była agentką i chociaż ufałam jej - kto wie do czego by się posunęła wiedząc kim tak naprawdę jest Zeno.
-Nie uważasz..... że zbyt surowo go oceniasz? - co prawda ledwo mówiłam, ale starałam się wysilić na tyle, by brzmieć poważnie i wiarygodnie. Ona jakby zawiesiła się na chwilę. Wszyscy myśleli, że ta blondynka siedząca obok mnie jest bezdusznym potworem stworzonym do zabijania, a tak naprawdę ona nie wiedziała jak ma zachowywać się w naszym towarzystwie
Od Seana - CD Harper
Nie mogłem zostawić Harper samą w takim stanie. Nie umiałem. Czułem się w jakimś stopniu za nią odpowiedzialny. Nie sądziłem, że usłyszę też takie słowa z jej ust. Ktoś ją wykorzystał, a ja czułem się winny. Ciągle siedziało mi to w głowie. Chciałem dowiedzieć się, który kutas był taki mądry, aby wykorzystać pijaną i rozchwianą emocjonalnie dziewczynę. Chętnie bym złożył mu wizytę, a wtedy... Nie. Powinienem przestać o tym myśleć, zanim jeszcze bardziej to wszystko skomplikuję. Siedziałem w ciszy oparty o wannę. Powróciłem myślami, słuchając słów dziewczyny. Miała piękne marzenie. W jakimś stopniu byliśmy do siebie podobni. Parę lat temu sam pragnąłem czegoś podobnego.
Od Faye - CD Melissy
- Melissa, chronić przed czym? – westchnęłam głośno upijając łyk wina. Boże, było naprawdę dobre. – Plus przypominam ci, że nie jestem cholerną księżniczką, która sama nie potrafi się obronić – kto by pomyślał, że doprowadzę się do takiego stanu, że będę pić wino z butelki w towarzystwie siostry mojego obiektu westchnień. To trochę żałosne.
- Niby prawda… - mruknęła patrząc na to co robiłam. – Chcesz sushi? – szybko zmieniła temat i od razu, nie czekając na odpowiedź, której zapewne się domyśliła, sięgnęła po telefon.
sobota, 17 września 2022
Od Anraia - CD Harveya
Od Harveya - CD Felixa
Powrót z wakacji nie był czymś przyjemnym zważywszy na okoliczności, jakie zaistniały. Nie mogliśmy cieszyć się dłużej wolnym, trzeba było powrócić do swoich zajęć. Ja musiałem ogarnąć wszystko na komendzie. Mój zespół pomimo dużego wysiłku włożonego w zaległe sprawy sam nie mógł sobie poradzić. Musiałem im pomóc, Zeno również na mnie liczył.
Kiedy Felix zaprosił mnie do swojego domu, czułem, że coś jest nie tak. W dodatku nie protestował, że zabieram ze sobą towarzyszkę, jaką była Lukrecja. Zdarzało się, że czasem spotykaliśmy się na piwo u któregoś z nas w mieszkaniu. Ale z dobrej woli nie wpuściłby Luki do siebie, wiadomo było, że jej nie tolerował.
To co wydarzyło się potem, było spełnieniem koszmaru. Skąd ta dwójka miała tę przeklętą broń? Należała ona do Rhysa, nie powinni nigdy jej znaleźć. Na komendzie była bezpieczna. Miałem pozbyć się odcisków palców, ale przez całe zamieszanie najzwyczajniej w świecie o niej zapomniałem. Przeleżała bezpiecznie w szafce... aż do dzisiaj. Co tych dwóch pokusiło, aby grzebać w moich rzeczach?!
Od Hiddena - CD Setha & Lydii
-Jakim ty jesteś pierdolonym chamem. - zaśmiałem się patrząc na niego wymownie. Oczywiście ani drgnął, zaczął być tak pewny siebie, że powoli przestałem widzieć w nim tego samego człowieka, którego widziałem na początku. Przestraszony chłopaczek, który nie wie jak zachować się w mojej obecności po jednym wyjeździe pokazał jakie rogi ma naprawdę. -Dobra. - wziąłem tosta do ręki żeby zaraz potem wsadzić go sobie do ust - Pójdę się SPECJALNIE DLA CIEBIE ogarnąć, kruszynko. - ugryzłem kawałek tościka wymijając go i kierując się w stronę łazienki. Oczywiście nie był bym sobą, gdybym w międzyczasie czegoś nie dojebał więc ku jego uciesze w trakcie drogi ściągnąłem bokserki zostawiając je na panelach. Przekręciłem głowę, by dostrzec go kątem oka, a mina jaką miał wymalowaną na twarzy właśnie zrobiła mi dzień. Uśmiechnąłem się triumfalnie znikając za drzwiami od łazienki. Nawet specjalnie się nie trudziłem z tym żeby je zamykać więc zostały lekko uchylone. On i tak jakby chciał to by wszedł do środka, bo zamek był bardzo klasyczny - wystarczyło wziąć łyżeczkę i otworzyć od drugiej strony.
Mój prysznic nie trwał długo, może jakieś maksymalnie 15 minut, a w tym czasie czułem cudowną woń tostów, które prawdopodobnie mój młodszy koleżka dokończył za mnie. I tak wiedziałem, że walczy ze sobą żeby mnie czasem nie podglądać, dlatego ku jego uciesze wyszedłem z łazienki w samym ręczniku obwiązanym dookoła bioder. Woda z nadal mokrych włosów skapywała na moje ciało więc korzystając z tego, że mam mokry tors przylgnąłem do jego pleców zarzucając mu jedną rękę na szyje.
Od Lydii - CD Isaaca/Do Rhysa/Hiddena
- Niestety tak – odpowiedziałam w tym samym momencie co Rhys.
- Pierwszy raz widzę ją na oczy – jeszcze okazuje się, że jest obrzydliwym kłamcą. Rzuciłam mu takie spojrzenie jakbym chciała go co najmniej zabić. Jego kolega to dostrzegł i zaśmiał się. Z moją posturą i dziecięcą twarzą nie było szans żebym wyglądała na groźną. Ale jego kolega zdecydowanie był zestresowany moją irytacją na jego widok. Prawdopodobnie bał się, że wyśpiewam wszystko reszcie. I tak właśnie będzie. Nie chciałam go spłoszyć więc odpuściłam sobie telefon. Jeśli by uciekł prawdopodobnie nie byłoby szansy żeby namierzyć go ponownie. Swoją drogą jego kolegę z przyjemnością namierzyłabym ponownie i zdecydowanie poznała bliżej.
Od Setha - CD Hiddena
Wróciliśmy do Londynu. Powróciłem do swoich zajęć i treningów. Trochę żałowałem, że nasz wyjazd był tak krótko. Nie wszystko, co zaplanowaliśmy udało się odhaczyć z listy. Może jeszcze będzie ku temu okazja. Z drugiej strony udało mi się jeszcze bardziej zbliżyć do Hiddena. Sytuacja z Natalie mi to ułatwiła, ale nie chciałem tego wykorzystywać. Było mi żal czarnowłosego, widać, że bardzo go to dotknęło. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zdrada tak bliskiej osoby była niezwykle bolesna.
Teraz, wracając z treningu, postanowiłem po raz kolejny spróbować dodzwonić się do Hiddena. Poprzednie moje próby zakończyły się porażką. Niestety, tak było i tym razem. Westchnąłem zirytowany, chowając telefon znów do kieszeni. Po co ma ten telefon, skoro nie odbiera? Pewnie specjalnie mnie zlewa. Jak tylko go dorwę... Poprawiłem torbę na swoim ramieniu i rozejrzałem się po okolicy. Już zapomniał, że ostatnio ktoś łatwo mnie upolował i gdyby nie on, to teraz bym tu nie stał? Teraz prędzej dostałbym kulkę w głowę niż udałoby mi się dodzwonić do niego prosząc o pomoc - pomyślałem gorzko. Schowałem dłonie do kieszeni i stwierdziłem, że go odwiedzę. Skoro nie chciał gadać, osobiście się pofatyguję i zastanę go w jego apartamencie. Na pewno tam był, zaszył się tam i w ogóle nie wychodził. Znając kod, nie miałem problemu, aby wejść do jego mieszkania jak do siebie. Odkąd Natalie stąd odeszła, mieszkał sam.
Od Melissy - Do Faye
Od Lukrecji - CD Dextera
Chwilę jeszcze obserwowałam jak Zeno nerwowo przeczesuje włosy i chyba przeklina pod nosem zanim w ogóle wsiadł do samochodu. By wkurwiony, zdenerwowany i na pewno podpity o czym świadczyła woń alkoholu, która dotarła do mnie, gdy tylko wsiadł do środka.
-I dobrze. Niech spier...-mruknęłam zapominając całkowicie o tamtej sprawie, która powinna być teraz naszym priorytetem. Nawet nie zdążyłam dokończyć, bo Zeno siedzący z przodu obrócił się w moją stronę i doprowadził mnie do porządku jednym 'Lukrecja!'. Rzadko kiedy krzyczał, a tym bardziej na mnie, ale teraz sytuacja była naprawdę podbramkowa.
-Jak to się w ogóle stało? Dlaczego jesteś tak lekkomyślna!? - już nie krzyczał, ale jego ton był wyraźnie bardziej podniesiony niż to zazwyczaj, gdy chwali się swoim stoickim pokojem i trudem jaki trzeba włożyć, by wyprowadzić go z równowagi. W międzyczasie Dex zapytał gdzie jedziemy, a skierowaliśmy się od razu do mieszkania Zeno.
-Ty nawet nie wiesz jak to było, a od razu mnie oceniasz!
Od Dextera - CD Lukrecji & Zeno
- Musimy powiedzieć Zeno – wyciągnąłem telefon i od razu wybrałem jego numer. Słuchając sygnału spojrzałem na przeżywającą to wszystko Lukrecję. – Musisz na razie ograniczyć z nim kontakt. Przynajmniej do momentu jak to wszystko się wyjaśni – mruknąłem. – Nie odbiera – spojrzałem na ekran telefonu.
- Wiem Dexter. Nie jestem już dzieckiem – westchnęła. Judo próbował wskoczyć do niej na sofę, ale przez krótkie łapki nie był w stanie. Pomogłem mu i posadziłem go na brzuchu dziewczyny. Od razu zaczął lizać ją po twarzy co sprawiło, że delikatnie się uśmiechnęła.
- Zrobię ci coś do jedzenia – zaproponowałem nie czekając w ogóle na jej odpowiedź. Nie protestowała. Siedziała i głaskała psa na odstresowanie. Krzątając się w kuchni cały czas próbowałem dodzwonić się do Zeno. Bezskutecznie. Byłem ciekawy co takiego robił. Lukrecja na pewno też próbowała się do niego wcześniej dodzwonić. Nie zostało nic innego jak tylko bezskutecznie się do niego dobijać. Może jeśli zauważy kilkadziesiąt nieodebranych połączeń coś mu zaświta i oddzwoni.
Wróciłem do Luki po dłuższej chwili z talerzem gofrów z bitą śmietaną i owocami. Nic nadzwyczajnego, a cieszy. Dziewczyna podniosła się do siadu i zabrała je ode mnie. Od razu zaczęła wcinać.
piątek, 16 września 2022
Od Hiddena - Do Setha
Sytuacja z Natalie konkretnie wbiła mnie w ziemie. Nie sądziłem, że przez tak krótki okres czasu tyle osób będzie w stanie kopnąć mnie w dupę z takim impetem, że w ogóle stracę ochotę do dalszej egzystencji. Oczywiście tak szybko jak wróciłem do Londynu Nat wybyła z mojego mieszkania, a ja zostałem zupełnie sam - znowu. Całymi dniami wylegiwałem się w łóżku jedynie przeglądając telefon i instagrama. Co innego miałem robić skoro Dex był pewnie zajęty, a Seth chodził do szkoły. Tyle by było z tego jego 'nigdy Cię nie zostawię'. W końcu około godziny 15 zwlekłem się z wyra bo wypadałoby chociaż udawać, ze coś jem i normalnie funkcjonuje. Po kilku minutach usłyszałem jak ktoś używa mojego kodu do mieszkaniu, bo domofon wydał charakterystyczny dźwięk mówiący o tym, że ktoś odblokował drzwi wejściowe. To mógł być... każdy. Dużo osób znało ten kod na wypadek, gdybym wpadł na to, że jednak lepszym pomysłem byłoby się powiesić. Cóż... nie odpowiadam za to, komu oczy wypadną, bo paradowałem jedynie w białych bokserkach nie mając ni innego na sobie w tym momencie.
-Czemu ty kurwa nie odbierasz telefonu? - poirytowany Seth wszedł do środka od razu rzucając swoją sportową torbę gdzieś w kąt. Zlustrował mnie od stóp aż po sam czubek głowy i westchnął głośno prawdopodobnie z bezsilności. - Hidden... ty dopiero wstałeś?
Od Zeno - CD Faye
Przez chwilę zastanawiałem się dlaczego dziewczyna ponownie zaczęła tak trudny temat. To prawda, że z nikim nie rozmawiam i nie dzielę się tym co jest w moim życiu. Na własnych błędach się tego nauczyłem i jak na razie była to jedna z lepszych decyzji w moim pojebanym życiu. Nie mogłem jej tak po prostu wszystkiego powiedzieć tym bardziej, że sam do końca nie wiedziałem czego chce i czego oczekuje od siebie w tym wszystkim. Siedząc sobie w takiej samej pozycji zacząłem delikatnie obracać szklanką w dłoniach, a ciecz znajdująca się wewnątrz niebezpiecznie zaczęła obijać się o ścianki. Przyglądałem się temu kupując sobie tym samym chwilę czasu. Kobiety miały jakąś dziwną tendencję do trudnych rozmów, które ja niekoniecznie chciałem poruszać. Leah była taka sama...
- Ja ogólnie nie ufam ludziom. - mruknąłem upijając łyk trunku i w końcu zerkając na nią - Nie wiem czemu chcesz mnie przekonać żebym zaczął Ci wszystko mówić. Problemy czyichś ludzi nie są raczej Ci do niczego potrzebne...
-Z tym, że ty nie jesteś tylko 'zwykłym człowiekiem'. - wbiła we mnie to swoje przenikliwe spojrzenie jakby chciała wyciągnąć z moich oczu informacje. Zaczynałem podejrzewać, że frustruje ją fakt, że prawie nic o mnie nie wie. -Czy to jest dla ciebie jakieś za trudne, Zeno? - prychnęła biorąc do ręki koc i przykrywając się lekko.
Od Faye - CD Zeno
Czując go blisko siebie odeszły ode mnie wszystkie złe emocje. Nawet fakt, że przez jego głupią decyzję i kłamstwo w sprawie wspólnego mieszkania musiałam męczyć się w tej melinie. Mimo tego, że mieszkałam niby wśród „swoich”, nie czułam się komfortowo. Wszędzie pełno dzieciaków, które dopiero co skończyły szkołę i bawią się w stróżów prawa. Czułam się obserwowana 24/7 pomimo tego, że nie było na to szans.
Od Issaca - CD Rhysa & Lydii
Zaśmiałem się słysząc jego dziecinne pytanie. No jasne. Przecież kurwa ja wyglądam jak tatuażysta z pierwszej ręki zwłaszcza z takimi warunkami jakie panowały u nas w chacie.
-Pojebało Cię? To by się skończyło obciętą kończyną. - roześmiałem się cicho. Widziałem, że nie jest do tego przekonany, dlatego zerknąłem na niego w międzyczasie. Nie miał wyjścia. Teraz jest mi coś dłużny, a jeśli chce się zemścić to musi zacząć się trochę podporządkowywać. - To takie straszne dla ciebie? - zapytałem sięgając po telefonu i googlując sobie jakiś dobry salon tatuażu.
- To badziewie jest na całe życie, a ja tak średnio jestem zdecydowany. Nie boisz się, że ktoś się pokapuje?
-Przecież o to chodzi, cymbale. - wziąłem buszka i w tym czasie podałem mu telefon mając na lokalizatorze salon, który wybrałem.
Od Lukrecji - Do Dextera
Cała ta sytuacja była srogo pojebana. Nie wiedziałam jak mam zareagować, czy się śmiać czy płakać. Powinnam im coś powiedzieć, a może siedzieć cicho? Mój mętlik w głowie kompletnie mi nie pomagał, a jedynie utrudniał całą sytuację. Dlaczego Harvey miał tą broń i dlaczego schował ją właśnie na komisariacie? Zadawałam sobie to pytanie pędząc przez klatkę i zbiegając wąskimi schodami w dół apartamentowca. Odpowiedź miałam pod nosem - przecież on nadal wierzył, że była to broń Rhysa więc nie miał podstaw by jej tam nie trzymać. Prawdopodobnie i tak nie chciał sprzedać brata, ale też nie musiał się tego obawiać skoro teoretycznie się nienawidzili.
Cała zapłakana, z rozwianymi włosami wyleciałam na pozbawioną ludzi ulicę. Dochodziła godzina 22, a jedyni ludzie jacy znajdowali się na zewnątrz to byli ci siedzący za kierownicami samochodów, które mnie mijały. Rozejrzałam się w dwie strony szukając jakiegoś w miarę bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym wyciągnąć telefon. Po chwili błądzenia usiadłam w jakiejś ławce w parku i trzęsącymi dłońmi starałam się odszukać numer Zeno. Oczywiście nie odbierał dokładnie tak samo jak Hidden i Max. Mieli swoje sprawy, ale akurat, gdy byli najbardziej potrzebni żaden z nich nie odbierał telefonu. W końcu padło na Dextera, który dzięki bogu odebrał telefon po drugim sygnale. Był nieco zdziwiony co wywnioskowałam po jego głosie. Nie byliśmy jakoś blisko siebie, ale można to nazwać braterską relacją wynikającą z tego, że dość często przebywał z Hiddenem.
Od Felixa - Do Harveya
Czas, w którym musieliśmy sobie radzić sami i dochodzić tego wszystkiego co stało się z tymi celebrytkami był chyba najgorszym momentem, w jakim mógł nas zostawić Harv. Nawet nie specjalnie przejmował się faktem, że do niego dzwonimy i wypisujemy, a przecież niektóre rzeczy niezbędne do rozwiązania sprawy znajdowały się w jego biurku w aktach, które zostawił tam kiedy je sobie przeglądał i łaskawie zapomniał odnieść do archiwum. Po kilku dniach bezsensownego drążenia tematu i krążenia dookoła komina żeby dowiedzieć się cos więcej w końcu mi i całej reszcie zabrakło cierpliwości. Siedząc tak i rozmyślając w jakiejś kawiarni na kawie spojrzałem na Anraia, który przeglądał coś na telefonie. Tak naprawdę gdyby nie on to nie udałoby się dojść do tylu rzeczy nie mając szczegółów ostatnich napadów zaaranżowanych przez Serpents, których cały raport znajdował się w biurze naszego przełożonego.
-Co czytasz? - zerknałem na kolegę, który słysząc moje pytanie wyściubił nosa zza ekranu urządzenia.
- Zastanawiam się, gdzie Harvey zostawił klucz do swojego biura, bo przecież oprócz tych co ma przy sobie muszą być na komisariacie jakieś zapasowe co nie...
Od Zeno - Do Faye
Powrót do Londynu niestety przyszedł wcześniej niż się tego wszyscy spodziewaliśmy. Nikt nie sądził, ze sytuacja do tego stopnia wymknie się spod kontroli, a Serpents dowie się o mojej nieobecności szybciej niż przewidywałem. Opuszczone miejsca zazwyczaj były składowiskiem nielegalnych przedmiotów. Rzecz jasna nie stały sobie w kontenerkach zaraz na wejściu, a były doskonale ukryte, ale z jakiegoś powodu CI psychole mieli doskonała umiejętność obserwacji i dosłownie rozpracowali system naszych dostaw oraz ich miejsce.
Musieliśmy szybko coś z tym zrobić. Max reagował szybciej niż ja, dlatego gdy tylko się o tym dowiedział postawił tam jeszcze więcej ludzi. Jak się domyśliliśmy - napad miał być zaplanowany na czas dostawy, bo wtedy jest największe zamieszanie i najwięcej niewinnych, nie wmieszanych w nasze porachunki ludzi, których wolałbym nie stracić. Serpents doskonale o tym wiedziało, dlatego wybierze taki moment, by zrobić jak największą rozrubę.
Wracając do swojego mieszkania pierwsze co zrobiłem to powiadomiłem kilku moich ludzi o tym jak wygląda sytuacja. Musieli być na to przygotowani. Usiadłem wygodnie w fotelu w biurze swojego apartamentu i myśląc nad cała sytuacją w końcu wybrałem numer do chłopaka mojej siostry. Odebrał niemal od razu chociaż na pewno był teraz w pracy. Oddział policji bez niego kompletnie sobie nie radził, dlatego dzień po naszym powrocie był już na równych nogach w swoim mundurku na komendzie. Nie rozmawialiśmy długo, nie wiedziałem kto z nim jest i kto może nas słyszeć, dlatego poprosiłem jedynie o przyjazd do mnie wraz z Lukrecją jeżeli jest taka możliwość. Nie protestował - jak zwykle. Był niezastąpiony, a zrobienie sobie z niego kompana do walki z psycholami było chyba moja najlepszą decyzją, jaką miałem okazję podjąć w ostatnim czasie.
Od Rhysa - CD Isaaca
Przeglądałem książkę z przepisami kucharskimi. Tyle tu było nowości i ciekawych potraw, aż ślinka ciekła. Kupiłem ją całkiem niedawno, kiedy miałem okazję udać się pierwszy raz samodzielnie na miasto, aby zrobić zakupy. Daję słowo, że gdyby nie ja, ta dwójka pomarła by z głodu. Nie mogłem uwierzyć, że nie potrafili gotować. A może coś tam jednak umieli, ale są zbyt leniwi, aby nastawić chociaż garnek z wodą. Lektura tak mnie wciągnęła, że prawie bym nie zauważył Seana, którego więcej nie było w mieszkaniu, niż był. Nic dziwnego, że Mavis się tym zainteresował. Nie chciałem wtrącać się w ich rozmowę. Nie rozumiałem co działo się w życiu Seana, ale nieźle je sobie skomplikował. Kiedy wyszedł i znów zostaliśmy z Mavisem sami, ten wyjawił mi swoją prawdziwą tożsamość.
- Isaac - powiedziałem, testując to słowo.
Koniec Eventu1!
Dlaczego tak?
Pangea wróciła na rejony!
wtorek, 13 września 2022
Od Andrew CD Romaise
Od Anraia CD Sumiere
Od Harper - CD Seana
- Zjebałam – powiedziałam słysząc jego głos. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. – Jestem jak te wszystkie szmaty, którymi od zawsze gardziłam – zaśmiałam się przez łzy wycierając mokrą od płaczu twarz rękawami bluzy. Poczułam jego rękę na swoim ramieniu jednak momentalnie odsunęłam się jak poparzona. Czułam na sobie jego wzrok.
- Harper co jest? – powoli się zbliżył, a ja skuliłam się
jakbym chciała się ukryć.
- Kiedy wyszłam z samochodu stwierdziłam, że chcę się ućpać – powiedziałam pociągając co chwila nosem. Patrzył na mnie i widać było, że go to zszokowało. – Wycofałam się w ostatniej chwili ale zostałam na imprezie. Nie pamiętam co się dokładnie stało ale – zacisnęłam mocniej szczękę. Nie byłam w stanie tego powiedzieć. Nie przechodziło mi to przez gardło. – Dałam dupy. Dosłownie dałam dupy. Brzydzę się sobą. Jimmy miał rację – wpadłam w taką histerię, że ciężko było mi oddychać. Uspokoiłam się czując jak mężczyzna mnie obejmuje. Przyległam do jego klatki piersiowej, a on oparł brodę o moją głowę. – Dlaczego mnie nie odtrącisz? Zasłużyłam...
Od Seana - CD Harper
Nie spodziewałem się, że Harper aż tak wybuchnie. Domyśliłem się, że moje słowa jej nie zadowolą. Kiedy poprosiła, a raczej zażądała bym się zatrzymał, nie chciałem tego zrobić. Wiedziałem, że wyjdzie, zostanie sama. Niestety nie miałem wyboru. Zatrzymałem samochód i pozwoliłem jej wysiąść. Dłuższą chwilę biłem się z myślami co dalej zrobić, by nie pogorszyć już i tak beznadziejnej sytuacji. W końcu ruszyłem z miejsca i odjechałem. Nie pojechałem prosto do mieszkania. Pokręciłem się po mieście, by rozjaśnić swój umysł. Podjechałem nawet w to samo miejsce, gdzie wysiadła Harper. Ale już jej tam nie było. Stwierdziłem, że musiała wrócić do siebie. Sam zrobiłem to samo.
Od Harper - CD Seana
- Pierdolenie – przewróciłam oczami. Chciało mi się płakać ale udało mi się powstrzymać negatywne emocje. – Zatrzymaj się – mruknęłam. Nie posłuchał tylko spojrzał na mnie zdziwiony.
- To naprawdę nie tak jak myślisz – nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy.
- No powiedziałam zatrzymaj się – tym razem byłam już bardziej stanowcza. Zrobił to co chciałam. Staliśmy na środku drogi. Odpięłam pasy, wzięłam co moje i po prostu wysiadłam. – Nie chcę cię znać – rzuciłam zanim trzasnęłam drzwiami. Ruszyłam przed siebie nie odwracając się nawet na sekundę. Nie wysiadł za mną. Odjechał po dłuższej chwili, a ja nie byłam w stanie dłużej powstrzymać płaczu. W jednej sekundzie wszystkie emocje uleciały ze mnie. Aż ciężko było mi oddychać. Sądziłam, że w końcu udało mi się znaleźć bratnią duszę. Nic bardziej mylnego. – Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić – zaśmiałam się przez łzy przypominając sobie jego słowa. – Jesteś taka naiwna Harper… - za szybko ufałam ludziom. Za szybko pozwalałam im wejść i rozgościć się w moim życiu.
Od Seana - CD Harper
Kiedy do mieszkania wszedł nieznany mi mężczyzna, przeczuwałem kłopoty. Nie trudno było się domyślić, że to nowy partner matki Harper. Nie prezentował się najlepiej z piwem w ręku. Ale nie było to żadnym zaskoczeniem. Znałem taki typ ludzi i szczerze nimi gardziłem. Ten wcale mnie nie rozczarował. Takie odzywki oraz zachowanie nie mogło być tolerowane. Po raz kolejny próbował uderzyć dziewczynę. Na to pozwolić nie mogłem. Dobrze, że tym razem byłem przy niej i zablokowałem uderzenie. Gdyby nie to, znów miałaby paskudny ślad na twarzy. A przecież jutro miała spotkać się z nową klientką, aby omówić szczegóły co do robienia zdjęć podczas ślubu. Planowałem połamać mu tę łapę, ale Harper odwiodła mnie od tego pomysłu. Niechętnie ją posłuchałem. Chciałem dać lekcję temu facetowi, aby już nigdy nie pomyślał nawet o skrzywdzeniu kogokolwiek. Tylko... Kto wie, może tylko pogorszyłbym tym sytuację.
środa, 7 września 2022
Od Rhysa - C.D Dakoty
Obserwowałem reakcje chłopaka. W końcu zażył swój lek, ale nie wiedziałem czy to był dobry pomysł po tym, jak wcześniej wypił jakiś alkohol. Nie byłem lekarzem, aby to ocenić. Pozostało mi tylko go obserwować, czy nie będzie jakichś skutków ubocznych. Gdyby nagle się krztusił i posiniał na twarzy jak powinienem mu udzielić pomocy? Ratownik ze mnie żaden, a pierwsza pomoc w moim wykonaniu raczej by mu zaszkodziła niż pomogła. Jeszcze miałbym na sumieniu tego młodego chłopaka. Jak do tej pory nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Przychodziłem do baru, aby się zrelaksować po całym trudzie dnia spędzonego na treningu prowadzonego przez Mavisa.
wtorek, 6 września 2022
Od Romaise - CD Andrew
Dopiero po ostatnich słowach mężczyzny Romaise uświadomiła sobie z całą mocą gorzką prawdę dotyczącą tego jak bardzo kierowanie się zasadami religijnymi nadal ograniczało jej światopogląd. Choć od czterech już długich lat starała się zrozumieć wszystkie zawiłości tutejszych praw panujących pomiędzy przedstawicielami różnych płci, najwidoczniej wciąż umykał jej jakiś nadzwyczaj ważny szczegół. Tak bardzo pragnęła być postrzegana jako poważna dorosła kobieta, a tymczasem w oczach społeczeństwa musiała wyglądać niczym małe dziecko potrzebujące prowadzenia za rączkę.
Od Anraia CD Cassandry
poniedziałek, 5 września 2022
Od Sumiere CD Anrai [+16]
niedziela, 4 września 2022
Od Andrew CD Romaise
Od Anraia CD Sumiere
sobota, 3 września 2022
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ. 14]
POKÓJ ZENO - Ciąg dalszy [pierwsza część w cz.12 eventu]
ZENO
FAYE
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ. 13] +18
[pokój Maxwell'a] MAXWELL- Jak się w ogóle czujesz? Będzie dobrze? - zapytałem kiedy zamknąłem za nami drzwi. - Mam tutaj gdzieś wodę jeśli chcesz się napić..
MELISSA - Wszystko graaa.. no prawie. - zaśmiała się siadając na łóżku, a potem położyła się na nim z dużym uśmiechem. Zakładam, że to prawie nawiązywało do tego, że jest pijana. Z jednej strony powinienem się cieszyć, że jest świadoma bo gdyby próbowała protestować o swojej trzeźwości i chciałaby pić jeszcze.. nie byłoby za fajnie.
- Jeśli coś się będzie działo to..
MELISSA - Jejuu Max dlaczego się tak zamartwiasz? Przecież mówię, że jest okej. - powiedziała, po czym z pleców przewróciła się na brzuch. Oparła łokcie na materacu, a głowę ułożyła w dłoniach. Jednak musiała kompletnie nie zwrócić uwagi na to, że ubrania podsunęły się jej do góry tak, że miałem doskonały widok na jej pupę i bieliznę.
- Przeszkadza Ci to? - zapytałem siadając na skrawku łóżka. - Nie wiem czy zauważyłaś, ale i tak już masz u mnie pewne względy.
MELISSA - Przecież wiem. I nie narzekam.. - mruknęła przechylając głowę lekko na bok. - Ale nie wiem czy Lukrecja nie ma większych, hmm?
Na ten tekst nie mogłem powstrzymać głupiego uśmiechu na twarzy, bo kompletnie nie wiedziałem skąd się jej to wzięło. Odłożyłem butelkę z piwem na stoliku nocnym, po czym położyłem się na boku. Podparłem się na jednej ręce, byliśmy teraz na tym samym poziomie i nie musiała już tak bardzo odchylać głowy, żeby na mnie spojrzeć.
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ. 12]
Pokój Zeno - wieczorem po kole fortuny
FAYE
Odrobinkę, tak delikatnie chwiejnym krokiem ruszyłam za nim. Mel poszła gdzieś na Maxwellem, reszta już smacznie spała, a ja nie miałam w ogóle ochoty na sen. Innymi słowy przyszedł czas na męczenie Zeno.
- Jesteś śpiący? – zapytałam kiedy wprosiłam się do jego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi.
ZENO – Na razie nie – przeciągnął się. Dalej stał w samych gaciach więc miałam okazję nacieszyć wzrok. Oparłam się o drzwi i przegryzłam dolną wargę na sam widok. Dziękuję ci boże za tą wspaniałą grę. Otrząsnęłam się jednak po chwili. Dobrze, że stał odwrócony do mnie plecami bo wyszłabym jeszcze na jakiegoś perwersa.
- Nie chcesz się przejść? – podeszłam do okna. Blask księżyca oświetlił moją twarz. – Noc taka ładna… - spojrzałam w jego stronę kiedy ten zaczął się ubierać. No i tyle było z pięknych widoczków.
ZENO – A utrzymasz się na nogach? – odpowiedział mi kpiąco na co przewróciłam oczami.
- Jestem pijana ale nie do tego stopnia. Poza tym świeże powietrze dobrze mi zrobi. Nigdy nie byłam nocą na plaży… – podeszłam do niego bliżej z nadzieją, że mina zbitego psa pomoże mi w osiągnięciu celu.
ZENO – Jutro, jak będziesz trzeźwa – chwycił moją twarz w dłonie i ścisnął jak cioteczka, z którą się dawno nie widziałam. Pewnie liczył na to, że nie będę tego pamiętać.
- Ale ja jestem trzeźwa jak szczupaczek – wyrwałam twarz z jego uścisku. - Jaskółka na dowód – rozłożyłam ręce. Chciałam unieść jedną nogę do góry. Przeceniłam jednak swój stan. Zachwiałam się i poleciałam przodu. Zamknęłam oczy przygotowując się na uderzenie o podłogę, jednak jedyne co poczułam to dłoń Zeno trzymająca mnie pod brzuchem. Znowu mnie uratował.
ZENO – Już? Chcesz mi jeszcze coś udowodnić? – postawił mnie do pionu. Pokręciłam tylko głową. Tym razem wiedziałam, że nie wygram.
- Ale jutro pójdziemy? – to nie tak, że po pijaku budzi się we mnie romantyczka. Ja od zawsze nią byłam tylko na co dzień tego nie okazywałam. Nikt sobie jeszcze na to nie zasłużył. Taki spacerek nocą po plaży, szum fal i księżyc oświetlający drogę. Coś wspaniałego. – Możesz mi to obiecać?
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ.11]
[korytarz]/[na-zewnątrz] BLAIR
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ. 10]
[na-zewnątrz] NATALIEOstatnią osobą jakiej bym się spodziewała w moim melancholijnym scenariuszu na koniec tego wieczoru był Seth, który jeszcze nie tak dawno był wynoszony z salonu. A co ważniejsze nie spodziewałam się, że będzie jeszcze w stanie mówić. W pierwszej chwili widząc jak stoi przy barierce miałam ochotę wstać z miejsca żeby uniknąć przypadkowej tragedii, ale na szczęście sam się opamiętał i wylądował na ścianie.
- Podłoga to nie najlepszy pomysł. - wstałam ze swojego miejsca i już po chwili znalazłam się przed chłopakiem, przykucnęłam żeby biedak nie musiał kłopotać się podnoszeniem głowy. - Chodź, pomogę Ci usiąść. Świeże powietrze to dobry pomysł, ale leżenie w twoim przypadku już nie.
SETH -.. okej.. - odpowiedział po chwili zdaje się głębokich przemyśleń.
Z niewielkim z jego strony oporem pomogłam mu postawić się chociaż chwilowo na równe nogi i sprawnie przeprowadziłam do fotela w którym wcześniej siedziałam.
Nie chcąc kłamać runął na nie z lekkim wydźwiękiem i odchyloną do tyłu głową. Żal mi go było, ale uśmiechnęłam się lekko pod nosem, bo tak czy siak było to nawet śmieszne. Skrzyżowałam ręce na piersiach i wpatrywałam się w chłopaka, który podziwiał sobie gwiazdy na niebie. Dopiero po jakimś czasie spojrzał na mnie i przez chwilę nie mógł oderwać wzroku.
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [CZ. 9]
[salon-i-kuchnia] DEXTER- Kto by pomyślał, że tak to się skończy - patrzyłem na umierającego Setha, który był w takim stanie, że potykał się o własne nogi.
EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.8]
LYDIA
Zaczęłam się zastanawiać co takiego musiało być na karcie dziewczyny, że skusiła się na wypicie mimo stanu w jakim się znajdowała. Wzięłam głęboki wdech i sięgnęłam po kartę dla siebie.
- Czy ktoś z tu obecnych Ci się podoba jeśli tak to kto? – przeczytałam na głos.
HIDDEN – Zeno. Możemy iść dalej – Natalie uderzyła go w ramię. Dość mocno.
NATALIE – Nie wiedziałam, że zmieniłeś imię na Lydia – ten tylko cicho stęknął z bólu. Nat nie hamowała się.
- W sumie ciężko mi teraz odpowiedzieć na to pytanie. Moja „uczuciowa sfera” – nakreśliłam cudzysłowy w powietrzu – jest teraz w opłakanym stanie… – moje uczucia w stosunku do Zeno powoli zaczynały wyparowywać. Pomimo tego, że jeszcze kilka dni temu najchętniej zawiesiłabym się mu na szyi i wycałowała całą jego twarz. Zauroczenie minęło, albo przynajmniej zaczynało mijać. Już nawet nie czułam takiej zazdrości w stosunku do Faye. Bardziej irytowała mnie jej osobowość, która była nie do zniesienia.
MAXWELL – Jeśli nie chcesz odpowiadać to się po prostu napij. Odstawimy cię do łóżka – uśmiechnął się w moją stronę razem z Mel. Wypuściłam głośno powietrze z ust.
- Niech będzie – wzięłam do ręki kieliszek, który od początku gry na mnie czekał.
HIDDEN – Dlaczego robicie taką aferkę z tego picia? – patrzyłam na pełny kieliszek. Nie miałam na to ochoty jednak nie chciałam też być tą osobą, która psuje zabawę.
MAXWELL – Może dlatego, że to jej pierwszy raz? – na te słowa delikatnie się zaczerwieniłam i jednym ruchem dłoni wlałam w siebie zawartość kieliszka. Od razu zapiłam to sokiem, który stał obok.
- Obrzydliwe – jęknęłam. – To mój pierwszy i ostatni – zaczęłam się zastanawiać jak oni wszyscy czerpią z tego przyjemność. Przecież to jest okropne. Czułam, że ten posmak zostanie mi w ustach na cały wieczór.
BLAIR – Będziesz żyć? – blondynka uśmiechnęła się do mnie. Patrzyła lekko otępiałym wzrokiem.
- Tak… w przeciwieństwie do ciebie – odwzajemniłam gest. Czułam, że czeka mnie nieprzespana noc podczas której będę trzymała koleżance włosy nad toaletą. Czy takie akcje zbliżają do siebie ludzi?
czwartek, 1 września 2022
Od Dakoty - CD Rhysa
Nawet gdy akurat nie zapominał (specjalnie lub nie, tak jak tym razem) o zażyciu leków przed wyjściem z domu Iso stanowił dość łatwy cel dla wszelkich londyńskich narwańców. Z natury raczej spokojny, od chwili opuszczenia rodzinnej wioski ulokowanej w jednym z najbardziej dziewiczych zakątków Galapagos nie zwykł nosić ze sobą żadnej broni uważając, że betonowa dżungla nie może być w końcu aż tak straszna jak ta prawdziwa.